Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska poinformowała PAP, że w czwartek po południu doszło w siedzibie PiS do spotkania kierownictwa partii z prezesem NIK. Podczas spotkania z Marianem Banasiem, prezes PiS Jarosław Kaczyński i wiceprezes Mariusz Kamiński wyrazili oczekiwanie, aby szef NIK Marian Banaś podał się do dymisji - powiedziała Czerwińska.

Reklama

Mówiliśmy od początku, że jeśli pojawią się uzasadnione wątpliwości, dotyczące spraw, które media naświetlają od wielu tygodni, to wtedy będziemy oczekiwać od pana prezesa Banasia honorowej decyzji podania się do dymisji - powiedział Sasin. Jednocześnie dodał, że konstytucyjna pozycja prezesa NIK jest bardzo mocna i nie ma dziś żadnych mechanizmów odwołania go ze stanowiska. My sobie nie wyobrażamy takiej sytuacji, żeby prezes NIK, który powinien mieć nieposzlakowaną opinię, pełnił swoją funkcję, mimo takich wątpliwości - oświadczył Sasin.

Budka: Teraz okaże się, czy w apelu PiS ws. Banasia są dobre intencje, czy to gra pod publiczkę

Do apelu polityków PiS odniósł się w rozmowie z PAP szef klubu Koalicji Obywatelskiej, wiceszef PO Borys Budka. Chyba PiS już widzi, że ta sprawa jest nie do obrony. Szkoda, że to tak długo trwa i szkoda, że na oczach całej Polski rozgrywa się ta - w mojej ocenie - nieprzyzwoita farsa - podkreślił.

Reklama

PiS ponosi pełną odpowiedzialność za to w jakim miejscu znajduje się Banaś. Począwszy od tego, gdy pani premier Beata Szydło na wniosek ministra (finansów, Mateusza) Morawieckiego zrobiła go (jego) zastępcą, potem pan premier Morawiecki zrobił go ministrem finansów, a później PiS głosował na Banasia jako na szefa Najwyższej Izby Kontroli - kompromitacja na całego - powiedział Budka.

Teraz okaże się, czy rzeczywiście tam (w PiS - PAP) są dobre intencje, czy to jest tylko gra pod publiczkę, bo ja cały czas uważam, że tak skompromitowany prezes NIK jest na rękę obecnie rządzącym - bo dopóki będzie możliwość, że w każdej chwili usłyszy zarzuty, dopóty będzie potulny i nie będzie się wychylał - podkreślił polityk PO.

Sprawę skomentował także rzecznik PO Jan Grabiec. Niejasna sytuacja majątkowa Banasia była znana politykom PiS w momencie, kiedy był powoływany na urząd prezesa NIK. Niestety przestróg opozycji większość sejmowa wtedy nie posłuchała - powiedział PAP Grabiec. Mam nadzieję, że ten apel polityczny nie spowoduje, że sprawa afery Banasia nie będzie wyjaśniana przez prokuraturę, bo poza skutkami politycznymi, sprawa wymaga wyjaśnienia, prezes Banaś, powinien zostać potraktowany jak każdy obywatel, prokuratura powinna wyjaśnić te zarzuty do końca - stwierdził Grabiec.

Reklama

We wrześniu TVN w programie "Superwizjer" podał, że Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny, i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 mkw. i dwóch mniejszych, miał przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu. Według "Superwizjera", Banaś zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy w Krakowie, mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami.

Pod koniec września Banaś udał się na urlop bezpłatny do czasu zakończenia postępowania kontrolnego CBA w sprawie jego oświadczeń majątkowych. Szef NIK oświadczył też wówczas, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, obecnie nie jest właścicielem nieruchomości, a materiał TVN odbiera "jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia". Pozwał TVN SA i autora materiału Bertolda Kittela, żądając przeprosin, sprostowania i wpłaty na cel społeczny.

CBA poinformowało 16 października, że zakończyło trwającą od kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia, szczegółów jednak nie ujawniło. Dzień później Banaś w oświadczeniu przekazanym PAP poinformował, że 16 października zakończył urlop bezpłatny i przystąpił do wykonywania obowiązków w NIK. Pod koniec października jego pismo z uwagami do zastrzeżeń CBA po kontroli jego oświadczeń majątkowych trafiło do Biura.

Prokuratura Regionalna w Białymstoku prowadzi postępowanie sprawdzające, związane z zawiadomieniem złożonym przez posłów opozycji ws. domniemanego zaniżania podatków przez Mariana Banasia. We wtorek przesłuchany został w charakterze świadka - osoby składającej zawiadomienie poseł Koalicji Obywatelskiej, rzecznik PO Jan Grabiec. Na razie nie ma decyzji, czy wszczęte będzie śledztwo w tej sprawie, prokuratura wciąż zbiera i analizuje materiały.

Dzień wcześniej do prokuratury wpłynęło również zawiadomienie od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. "To zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa łączy się podmiotowo i przedmiotowo z tym postępowaniem, natomiast ilu osób dotyczy i kogo, na tym etapie, bardzo wstępnym, nie wolno mi o tym mówić ze względu na dobro postępowania" - mówił wtedy PAP rzecznik białostockiej prokuratury Paweł Sawoń. Prokuratura zwróciła się też do CBA o materiały z ich kontroli oświadczeń majątkowych.

Prezes NIK, który w środę uczestniczył w posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej, opiniującej wnioski o powołanie dwóch wiceprezesów Izby, oświadczył, że "ze spokojem" oczekuje zakończenia procedur podjętych przez urzędy państwowe w sprawie jego oświadczeń majątkowych.

Mówił też, że od dwóch miesięcy prowadzona jest przeciwko niemu kampania oszczerstw. "Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikałem płacenia podatków. Sugeruje się, że w naganny sposób zostałem właścicielem nieruchomości i wykorzystywałem stanowisko publiczne do swoich celów prywatnych. Nic z tego nie jest prawdą, każde z tych zarzutów to kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo" - stwierdził Banaś. Jak dodał, przeciwko autorom zniesławień podjął i będzie podejmował kroki prawne.

Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował w czwartek, że premier Mateusz Morawiecki zapoznał się z raportem CBA dotyczącym prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia; zgodnie z przepisami prawa wnioski wynikające z raportu będą przedmiotem dalszych analiz - napisał na Twitterze.