Prezydent był w niedzielę pytany w TVP Info o wypowiedź I prezes SN sędzi Małgorzaty Gersdorf, która nowelizację ustaw sądowych nazwała "ustawą kagańcową" odpowiedział: Pani prezes Gersdorf opowiada - w szczególności za granicą - o Polsce takie rzeczy, że powiem tak: wstyd mnie ogarnia, kiedy słyszę, że ktoś, kto mieni się I prezesem SN, może o polskim państwie poza granicami kraju opowiadać takie rzeczy. Nawet jeżeli to się dzieje tylko w środowisku sędziowskim - po prostu wstyd. Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego I prezesa Sądu Najwyższego wybrany.

Reklama

Rzecznik SN komentując w rozmowie z PAP wypowiedź głowy państwa powiedział, że ma "poczucie zażenowania słuchając prezydenta".

Mam też takie poczucie, że naszym życiu publicznym przekraczane są kolejne granice i wyznaczane jakieś nowe standardy. Nie chciałbym, żeby prezydent wypowiadał się tak o pani pierwszej prezes SN - zaznaczył sędzia Laskowski.

Odnosząc się do słów prezydenta rzecznik SN podkreślił, że w ten sposób nie powinna się toczyć debata publiczna. Nie powinno się używać takich słów, takich personalnych argumentów, nie powinno się dyskredytować osoby pełniącej bardzo ważną funkcję w państwie - wskazał.

Reklama

Rzecznik SN zaznaczył, jeśli ktoś ma inne poglądy, to należy go traktować z szacunkiem, nawet wtedy, kiedy się z kimś absolutnie nie zgadzamy.

Według sędziego Laskowskiego, "prezydent nie ma innej drogi, tylko brnąć dalej w swoich poczynaniach dotyczących sądownictwa i bronić swoich rozwiązań". Dodał, że wypowiedź prezydenta jest wyrazem tej tendencji.

W ocenie rzecznika SN, prezydent stoi po stronie partii, która zaproponowała rozwiązania zawarte w nowelizacji ustaw sądowych. Pan prezydent przedstawia dokładnie te same argumenty, a czasami używa nawet tych samych słów. Myślę, że każdy uważny obserwator nie ma żadnych wątpliwości, po której stronie stoi prezydent - zaznaczył rzecznik SN.

Jego zdaniem sporu wokół sądownictwa nie powinno się rozwiązywać "w drodze straszenia, wyszydzania, czy używania takich słów jak pan prezydent".

Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla TVP Prezydent Duda przyznał, że jego słowa odnoszące się do I prezes SN są możne. Dodał, że ma "takie jednoznaczne odczucia" i jest to dla niego, "jako prezydenta Rzeczpospolitej sytuacja ogromnie przykra".

Reklama

Ale na szczęście niedługo już następuje - zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami i terminarzem - zmiana na urzędzie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i mam nadzieję, że zgromadzenie sędziów Sądu Najwyższego wybierze odpowiedzialnie odpowiednią osobę, która dobrze będzie realizowała tę funkcję - oznajmił.

W piątek Sejm uchwalił nowelizację ustaw sądowych wprowadzającą m.in. odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić albo istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za "działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów".

Senat ma na odniesienie się do każdej sejmowej ustawy 30 dni. Jeżeli w tym okresie nie zajmie stanowiska, ustawę uznaje się za uchwaloną i trafia do prezydenta.

Nowe przepisy są krytykowane przez opozycję, Rzecznika Praw Obywatelskich i część środowiska sędziowskiego. Negatywne opinie prawne ws. niektórych rozwiązań proponowanych w projekcie skierowali do Sejmu: Rzecznik Praw Obywatelskich, Sąd Najwyższy oraz Biuro Analiz Sejmowych.

W obszernej opinii Sądu Najwyższego do projektu uchwalonej noweli stwierdzono, że jego filozofia wpisuje się w logikę, jaką kierowano się przy wprowadzaniu stanu wojennego. SN uważa, że proponowane zapisy umożliwią wywołanie "efektu mrożącego" wśród sędziów, a także "usunięcie ze stanu sędziowskiego osób, których poglądy nie odpowiadają rządzącej większości".