Brudziński został w TVP Info zapytany o doniesienia "Radia Szczecin" na temat Grodzkiego dotyczące czasów, gdy pracował on jako lekarz i dyrektor szczecińskiego szpitala. - To, że Grodzki powinien podać się do dymisji, to jest chyba dla zdecydowanej większości Polaków oczywistą oczywistością - powiedział Brudziński.

Reklama

Na pytanie, czy opozycja, mająca większość w Senacie, dokona zmiany na funkcji marszałka Senatu, odpowiedział, że wierzy w to, iż będzie taka presja mediów, które w sprawie Grodzkiego nie odpuszczą, a wtedy - jak powiedział - "Platforma Obywatelska będzie musiała się cofnąć, bo za tym wszystkim będą stali obywatele, wyborcy, ludzie, którzy będą domagali się prawdy".

Nawiązując do słów Grodzkiego, że w czasie, kiedy trwały rozmowy dotyczące kształtu przyszłego Senatu, dostał on od PiS propozycję objęcia stanowiska ministra zdrowia, Brudziński powiedział, że "nigdy taka propozycja z kierownictwa partii nie wyszła". - W ogóle takiego pomysłu nie było, bo jako polityk ze Szczecina, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, pierwszy byłbym, który by oponował w tej sprawie. Nikt nigdy takiej propozycji marszałkowi Grodzkiemu nie składał - powiedział Brudziński.

Stwierdził też, że "nie chce stworzyć wrażenia, że przy okazji politycznego sporu, jaki dzisiaj się toczy pomiędzy Platformą Obywatelską wokół profesora Grodzkiego, my tutaj rozpętujemy jakąś histerię, czy idziemy na jakąś wojnę ze środowiskiem lekarskim".

Reklama

- W pas się kłaniam wszystkim pełnym empatii, oddanym pacjentom lekarzom i takich jest zdecydowanie więcej w Polsce, natomiast jeżeli ktoś decyduje się na to, żeby być trzecią osobą w państwie, jeżeli ktoś decyduje się funkcjonować w polityce zaczynając od kłamstwa - myślę tu o tym kłamstwie o rzekomej propozycji korupcyjnej, która została jakoby złożona Grodzkiemu przez polityków PiS, to musi liczyć się z tym, że będzie pod ostrzałem mediów i niezależnego dziennikarstwa - dodał.

W połowie października ub.r. Grodzki powiedział, że był sondowany przez przedstawiciela obozu rządzącego, czy nie zostałby ministrem zdrowia. - Ze strony koalicjantów PiS, przez poważnego polityka byłem pytany o chęć zostania ministrem zdrowia. Przypuszczam, że w 30 sekund dostałbym tekę ministra, gdybym taką wolę wyraził. Nie mogę więcej powiedzieć, fakt taki zaistniał i nie muszę dodawać, że uważam się za człowieka przyzwoitego, więc grzecznie odmówiłem – powiedział Grodzki w radiu Plus.

Reklama

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Senatu złożył 27 listopada ub.r. w delegaturze CBA w Gdańsku pomorski radny PiS Karol Guzikiewicz. Samorządowiec dostał maila, w którym mieszkanka Szczecina twierdzi, że Tomasz Grodzki jako lekarz wziął w 2009 r. łapówkę za operację jej ojca.

W czwartek na antenie "Radia Szczecin" pan Romuald, który - jak poinformowano - miał przeprowadzony zabieg na oddziale torakochirurgii kierowanym przez ordynatora Tomasza Grodzkiego, powiedział, że "osobiście wręczył 400 złotych panu Grodzkiemu". Radio stwierdza, że to kolejna osoba, która przerywa milczenie w sprawie korupcji w szpitalu Szczecin–Zdunowo.

Po poprzednich tego rodzaju informacjach mec. Jacek Dubois oświadczył w imieniu marszałka Senatu, że Grodzki "stanowczo i jednoznacznie zaprzecza tego rodzaju twierdzeniom" i wskazuje, że nigdy od nikogo nie żądał i nie uzależniał wykonania żadnych czynności medycznych od zapłaty jakiejkolwiek kwoty. Na początku grudnia sam Grodzki oświadczył, że zdecydował się podjąć kroki prawne w obronie swojego dobrego imienia i jest przygotowany pozew m.in. przeciwko radnemu Guzikiewiczowi. Grodzki stwierdził wówczas, że "obrzydliwe kłamstwa, które powielają niektóre media, przekraczają już wszelkie granice".

Z kolei w oświadczeniu wydanym pod koniec grudnia mec. Duboisa podkreślił, że marszałek Senatu jeszcze raz stanowczo zaprzecza twierdzeniom o rzekomym przyjmowaniu przez niego korzyści majątkowych, a dyskredytowanie go na podstawie zarzutów anonimowych osób i rozpowszechnianie plotek jest odrażającą metodą.