Marszałek Senatu 8 stycznia poleci do Brukseli na zaproszenie wiceszefowej KE, gdzie ma rozmawiać na temat uchwalonych niedawno ustaw sądowych. W piątek szef gabinetu prezydenta RP Krzysztof Szczerski, odnosząc się do zbliżającego się wyjazdu marszałka i rozmowy z wiceszefową KE Vierą Yourovą, oświadczył w Polskim Radiu: Wyrażam stanowcze oczekiwanie, że marszałek Tomasz Grodzki odwoła swoją wizytę w Brukseli.

Reklama

Grodzki na piątkowej konferencji prasowej w Senacie powiedział, że stanowczo sprzeciwia się słowom ministra Szczerskiego. Ciągle jeszcze żyjemy w państwie demokratycznym. Minister Szczerski nie będzie trzeciej osobie w państwie dyktował, co ma robić. Gdybym wybierał się do Moskwy, albo Mińska, czy innych krajów, gdzie demokracja jest zagrożona, to mógłbym się nad tymi słowami zastanowić, ale przypominam, ze wybieram się do Brukseli, do stolicy naszej wspólnoty, w której ze wszystkimi prawami i obowiązkami się znajdujemy - mówił Grodzki. Podkreślił, że odbiera słowa Szczerskiego "zdecydowanie negatywnie".

Marszałek Senatu powiedział też, że wiele swoich posunięć dyplomatycznych uzgadnia z szefem MSZ Jackiem Czaputowiczem. Jak dodał, "wyjazd do Brukseli, gdzie znajduje się Parlament Europejski, gdzie urzęduje Komisja Europejka jest niczym nagannym i wpisuje się w to, co wielokrotnie w czasie wywiadów obiecywałem - to znaczy - w jak najstaranniejszy proces przygotowania debaty w Senacie dotyczącej tzw. ustaw sadowych, ponieważ te ustawy są jednym z fundamentów demokracji w Polsce" - mówił Grodzki.

Reklama

Do planów marszałka Senatu, Terlecki odniósł się w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Pytany, czy Grodzki powinien odwołać swoją wizytę w Brukseli, szef klubu PiS powiedział: Senat powinien się zajmować tym, do czego jest powołany; Senat nie jest Ministerstwem Spraw Zagranicznych.

Reklama

Terlecki zwrócił też uwagę, że Grodzki "ma różne kłopoty, z których powinien się wytłumaczyć opinii publicznej, a także senatorom". No i nie uważam, żeby to był dobry moment na jego podróże. Nie wiem, co tam chce za granicą zrobić. Skarżenie się przed europejskimi politykami na to, że byli pacjenci go oskarżają, wydaje mi się mało poważne - ocenił Terlecki.

Pytany, czy marszałek Senatu powinien podać się do dymisji w związku z zarzutami o przyjmowanie łapówek, Terlecki stwierdził: No, zobaczymy. Jeżeli to są poważne zarzuty, to oczywiście. A wyglądają bardzo poważnie.

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Senatu złożył 27 listopada ub.r. w delegaturze CBA w Gdańsku pomorski radny PiS Karol Guzikiewicz. Samorządowiec dostał maila, w którym mieszkanka Szczecina twierdzi, że Tomasz Grodzki jako lekarz wziął w 2009 r. łapówkę za operację jej ojca.

W czwartek na antenie "Radia Szczecin" pan Romuald, który - jak poinformowano - miał przeprowadzony zabieg na oddziale torakochirurgii kierowanym przez ordynatora Tomasza Grodzkiego, powiedział, że "osobiście wręczył 400 złotych panu Grodzkiemu". Jak twierdzi "Radio Szczecin", to już kolejna osoba, która przerywa milczenie w sprawie korupcji w szpitalu Szczecin–Zdunowo.

Po poprzednich tego rodzaju informacjach mec. Jacek Dubois oświadczył w imieniu marszałka Senatu, że Grodzki "stanowczo i jednoznacznie zaprzecza tego rodzaju twierdzeniom" i wskazuje, że nigdy od nikogo nie żądał i nie uzależniał wykonania żadnych czynności medycznych od zapłaty jakiejkolwiek kwoty. Na początku grudnia sam Grodzki oświadczył, że zdecydował się podjąć kroki prawne w obronie swojego dobrego imienia i jest przygotowany pozew m.in. przeciwko radnemu Guzikiewiczowi. Grodzki stwierdził wówczas, że "obrzydliwe kłamstwa, które powielają niektóre media, przekraczają już wszelkie granice".

Z kolei w oświadczeniu wydanym pod koniec grudnia mec. Duboisa podkreślił, że marszałek Senatu jeszcze raz stanowczo zaprzecza twierdzeniom o rzekomym przyjmowaniu przez niego korzyści majątkowych, a dyskredytowanie go na podstawie zarzutów anonimowych osób i rozpowszechnianie plotek jest odrażającą metodą.