Zarząd SLD zdecydował we wtorek o rekomendacji lidera Wiosny na kandydata w wyborach prezydenckich. W poniedziałek Rada Krajowa Lewicy Razem także udzieliła poparcia Biedroniowi jako wspólnemu kandydatowi koalicji lewicowej w wyborach prezydenckich. Rada Krajowa Wiosny zbierze się w tej sprawie w sobotę.

Reklama

O kandydata Lewicy na prezydenta był pytany przez PAP Miller. Wydaje mi się, że desygnowania kandydata były dosyć ograniczone, bo dotyczyły jednego z trzech liderów - powiedział. Zaznaczył, że były zapewne rozmowy spoza trójki liderów: Biedroń, Czarzasty i Zandberg, ale jednak do sięgnięcia po kogoś spoza tej puli nie doszło. Robert Biedroń chyba miał największą ochotę ubiegać się o urząd prezydenta, stąd też może to robić, choć dopiero wtedy, kiedy konwencja go poprze- dodał.

Konwencja wszystkich trzech partii ma się odbyć 19 stycznia i od momentu, kiedy Biedroń zostanie poparty, będzie już oficjalnym kandydatem całej Lewicy.

Miller w rozmowie z PAP przyznał, że osobiście żałuje, że to nie referendum wśród wszystkich członków SLD, co również dopuszcza statut partii, ale konwencja trzech partii zdecyduje o poparciu dla Biedronia. To by było okazją do poważnej dyskusji na ten temat w partii - podkreślił. Pytany, czy podczas konwencji zagłosuje za poparciem dla Biedronia, odpowiedział, że podejmie decyzje dopiero po wysłuchaniu lidera Wiosny, jak on sobie wyobraża kampanię i jakie będą jego priorytety.

Reklama

Dopytywany, czy w samych wyborach zagłosuje na kandydata wskazanego przez SLD, Wiosnę i Lewicę Razem, odpowiedział: Chciałbym poprzeć kandydata Lewicy, a jak w II turze znalazłby się kandydat Lewicy, to również. Jeżeli będzie to wybór między Andrzejem Dudą a Małgorzatą Kidawą-Błońską, to nie będę miał wątpliwości i będę głosował na panią Kidawę-Błońsk" - przyznał Miller pytany o swój wybór, kiedy do II tury przeszedłby obecnie urzędujący prezydent i kandydatka PO, co wskazują dotychczasowe sondaże.

Błąd popełniają ci, którzy ograniczają kompetencje Biedronia do LGBT, równości seksualnej chociażby dlatego, że był on przecież posłem, prezydentem sporego miasta (Słupska - PAP), więc zakres jego wiedzy jest większy, niż to się przypuszcza, ale kampania wyborcza ma swoje prawa - powiedział.

Chciałbym, żeby Robert Biedroń zarysował wyraźnie kilka punktów, niezbyt dużo, bo wtedy one się mieszają i umykają opinii publicznej, żeby dobrał sobie dobre zaplecze, które mu pomoże zrobić kampanię i żeby osiągnął przyzwoity wynik. Według mnie taką granicą, która będzie oddzielała dobry wynik od złego, to będzie 12 proc., bo tyle Lewica ostatnio dostała w wyborach parlamentarnych, więc siłą rzeczy wszyscy będą się na to orientować. Jeżeli Biedroń zdobędzie powyżej 12 proc., to będzie sukces, jeżeli zdobędzie poniżej 12 proc. to będzie porażka - ocenił były szef Sojuszu.