Sawicki unika jednoznacznej odpowiedzi, kiedy wizyta mogłaby dojść do skutku. "Nic mi o takiej podróży jeszcze nie wiadomo, ale jeśli pan premier uzna, że powinienem tam pojechać, to oczywiście pojadę" - deklaruje minister rolnictwa. Przyznaje jednak, że nie jest wykluczone jego rychłe spotkanie z rosyjskim ministrem rolnictwa.

Reklama

Perspektywa rozmów Polski i Rosji na temat embarga na mięso niepokoi polityków PiS. To rządowi Jarosława Kaczyńskiego udało się bowiem przekonać Komisję Europejską, by występowała w rozmowach z Moskwą w naszym imieniu. Miało to podkreślić uznawanie Polski przez Wspólnotę za pełnoprawnego członka UE. Poseł PiS Paweł Zalewski, były szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, obawia się, że ten sukces może zostać zmarnowany.

"Nawet jeśli pierwsza wizyta zagraniczna polskiego ministra przyniesie pozytywny efekt, to pozostanie pytanie, na ile prorosyjskie zapędy PSL były uzgadniane z innymi ministrami" - mówi. Dodaje, że wizyta Sawickiego i samodzielne prowadzenie przez Polskę rozmów z Rosją mogłoby przekreślić jedno z najistotniejszych osiągnięć polskiej dyplomacji, czyli nakłonienie Unii do występowania w charakterze rzecznika Polski.

Jak dowiaduje się DZIENNIK, już w poprzednim tygodniu Sawicki spotykał się z przedstawicielami ambasady Rosji w Polsce, by omawiać sprawę otwarcia granic dla naszej wieprzowiny. Niewykluczone, że takie spotkania będą kontynuowane także w tym tygodniu. Na razie poruszano między innymi drażliwą kwestię kontroli zakładów mięsnych przez rosyjskie służby weterynaryjne. Rosjanie dotychczas stali na stanowisku, że nasze zakłady nie spełniają norm, ale podczas rozmów podobno złagodzili swoje stanowisko w tej kwestii i - jak twierdzi nasz rozmówca - "wszystko wskazuje na to, że chcą wreszcie tworzyć dla nas swój rynek”.

Reklama

Sawicki jest jednak ostrożny. "Nie chwalmy się na zapas, bo już wcześniej tyle naobiecywano, że lepiej poczekajmy na konkrety" - mówi minister.