Samolot specjalny z prezydentem na pokładzie miał wystartować o godzinie 9.40. Ale wcześniej z tej samej maszyny korzystał premier, który w przeddzień Barbórki chciał się spotkać z górnikami na Śląsku.

Reklama

Lot premiera na tyle się przedłużył, że samolot nie zdążył wrócić do Warszawy na czas i prezydent przez kilkadziesiąt minut musiał czekać na możliwość wejścia na pokład. Lech Kaczyński razem z małżonką czekali w Pałacu Prezydenckim. Pozostali uczestnicy oficjalnej delegacji oraz dziennikarze siedzieli jak na szpilkach w hali odlotów na Okęciu.

Na Słowację Lech Kaczyński poleciał, by lepiej poznać się z prezydentem Ivanem Gaszparoviczem i porozmawiać z nim o zacieśnieniu współpracy. Niewykluczone, że ubocznym efektem tej wizyty będzie dalsze rozluźnienie stosunków z Donaldem Tuskiem.