Czy premier świadomie ogranicza wpływy ministra spraw zagranicznych? To pytanie zadają sobie politycy Platformy. I opowiadają nam o przyczynach tych wątpliwości.

Reklama

Polityk X, jedna z osób odpowiadających w PO za politykę zagraniczną, mówi: "Przed wystąpieniem telewizyjnym wysłałem Radkowi SMS z pytaniem, co mówić w jednej z trudnych spraw. A on mi odpowiedział: <Nie wiem, niech pan pyta tych, którzy naprawdę podejmują decyzje. To nie ja>. Byłem zszokowany".

Polityk Y, jedna z ważniejszych postaci w PO, relacjonuje: "Napięcia są. Po tym, jak Sikorski w radiowym wywiadzie dystansował się od pomysłu premiera, by w Gdańsku zbudować muzeum II wojny światowej z częścią poświęconą niemieckim wysiedlonym, Tusk musiał zareagować. Sikorski dostał burę na pokładzie samolotu w czasie jednej z ostatnich wizyt zagranicznych premiera".

Polityk Z, jedna z medialnych twarzy PiS, wspomina: "Jakiś tydzień temu siedzę z bliskim Tuskowi posłem PO w telewizyjnym studiu. Idą reklamy. A on do mnie wyskakuje z zarzutem, dlaczego tak mocno atakowaliśmy Sikorskiego. Mówił tak: <Gdyby nie wasz ostrzał, Tusk nigdy nie zrobiłby go szefem MSZ. Miał dostać co najwyżej MON. Ale i tak to potrwa najwyżej kilka miesięcy>”.

Reklama

Co znaczą te sygnały? "Sikorski jest między dwoma kołami młyńskimi - premierem i prezydentem. Rzeczywiście jest sfrustrowany" - mówi informator DZIENNIKA z MSZ.

Dlaczego? Premier zamierza sam mocno angażować się w sprawy zagraniczne. Sikorski zrozumiał, że tam, gdzie będzie sukces, tam pojedzie Tusk. Że premier nie ma zamiaru się na nim opierać, traktując raczej jako wykonawcę - urzędnika, a nie partnera. "Jeżeli patrzy się przez pryzmat ostatnich wizyt - Lizbona czy Bruksela - to rzeczywiście ministra nie ma, ginie miedzy głównymi rozdającymi - premierem i prezydentem - przyznaje dyplomata z długoletnim stażem.

Powód drugi to agresywna kampania negatywna ze strony prezydenta i PiS. "Niby Tusk nie uwierzył w te nieznane zarzuty, ale diabli wiedzą, co mu tam Lech Kaczyński powiedział? Do tego poczucie, że Anna Fotyga nie przepuści żadnej jego wpadki, że jest obserwowany jak żaden inny minister" - usłyszał DZIENNIK w MSZ.

Reklama

Inny dyplomata dodaje: "Na szczęście nie skłócił się z Władysławem Bartoszewskim. Ale to słabe pocieszenie. Liczył na więcej i to widać".

Czy jest ktoś, kto mógłby ewentualnie zastąpić szefa MSZ? Według DZIENNIKA, odpadają kandydatury wymieniane tuż po wyborach: Jacek Saryusz-Wolski, Jerzy Buzek. "Tusk ma w zanadrzu niespodziankę. To Barbara Tuge-Erecińska, obecnie ambasador RP w Londynie. Pochodzi z Gdańska, świetnie przygotowała wizyty Tuska u londyńskiej Polonii, należy do kręgu zaufanych Jana Krzysztofa Bieleckiego. A na dodatek mogłaby sobie dać radę z Anną Fotygą, bo przez wiele lat były przyjaciółkami" - mówi informator DZIENNIKA. I dodaje: "Nie dziś, nie za miesiąc. Ale najdalej za rok to ona będzie szefem MSZ".