Trybunał Konstytucyjny podał informację o umorzeniu sprawy weksli na swojej stronie internetowej dobę po czwartkowej publikacji DZIENNIKA. Gazeta przypomniała w niej, że wniosek o zbadanie, czy weksle podpisywane przez polityków Samoobrony są legalne i zgodne z konstytucją, nadal czeka na termin rozprawy.

Reklama

W październiku prezes trybunału zapewniał, że termin będzie ustalony zaraz po ukonstytuowaniu się nowego prezydium Sejmu. Na rozprawę czekali obecny marszałek Bronisław Komorowski, były - Marek Jurek, a także bezpośrednio zainteresowani, czyli Andrzej Lepper i członkowie jego partii. Samoobronie groziła nawet delegalizacja. Okazało się jednak, że jest już po sprawie.

"Jestem zdziwiony" - mówi Marek Jurek, który skierował sprawę weksli do Trybunału. "Liczyłem na roztropność sędziów trybunału, składając wniosek, chciałem bronić pewnej normy, pozostawienie tej sprawy bez reakcji publicznej jest bardzo groźne, chodzi o pewne standardy" - mówi Jurek.

Równie zaskoczony był szef Samoobrony Andrzej Lepper: "O! Nic nie wiedziałem, że sprawa się skończyła. Ale dziękuję za informacje, za dobre wieści" - powiedział DZIENNIKOWI Lepper. "Trybunał nas nie poinformował, chociaż byliśmy stroną w sprawie, a ja w tej sprawie byłem przesłuchiwany przez prokuraturę w Poznaniu".

Reklama

Tadeusz Iwiński z LiD przyznaje, że decyzja trybunału to dla niego przykra niespodzianka. "Nie rozumiem tego" - ubolewa. Poseł dziwi się też, że sprawa weksli przed TK tak długo trwała. "Zwłaszcza w sytuacji przedwyborczej powinna być wyjaśniona dość szybko. Tym bardziej że wyrok mógł prowadzić do delegalizacji partii" – mówi Iwiński.

I dodaje: "Jestem ostatnim, który robiłby jakąkolwiek nagonkę na trybunał. Ale oceniając to tak bardzo chłodno, uważam, że powinien on rozpatrzeć tę sprawę przed wyborami, aby zapobiec recydywie. Poseł lewicy podkreśla, że sprawy weksli nie można tak po prostu zamknąć".

DZIENNIK chciał sprawę wyjaśnić w biurze prasowym Trybunały Konstytucyjnego. Niestety nie było nikogo odpowiedzialnego za kontakty z prasą - wszyscy są na urlopie. Wiceprezes TK zgodził się rozmawiać, ale dopiero 3 stycznia.

Reklama

Telefon odebrała pracownica biura, która nie chciała się przedstawić. Starała się za to wyjaśnić zwłokę w informacji. "Przed świętami trybunał wydał postanowienie, dlatego uznaliśmy za stosowne państwa powiadomić. Postanowienie mogliśmy podać do publicznej wiadomości dopiero po podpisaniu przez zainteresowane strony. W czwartek mieliśmy już wszystkie. Postanowienie od razu zamieściliśmy na naszych stronach internetowych" - mówiła.

Tym informacjom zaprzecza biuro prasy Kancelarii Sejmu. "Nasi pracownicy na bieżąco monitorują informacje na stronie internetowej trybunału" - mówi Zbigniew Jegliński z biura prasowego. "Postanowienie umarzające postępowanie pojawiło się w internecie dopiero w piątek rano" - zapewnia Jegliński.

Aż 10 dni od wydania postanowienia potrzebował TK, by przesłać odpis postanowienia do marszałka Sejmu. Wczoraj rano marszałek Komorowski nie wiedział jeszcze o decyzji i zapewniał w mediach, że czeka na termin rozprawy oraz że podtrzymuje sprawę wyjaśnienia legalności weksli.

Zdaniem konstytucjonalisty prof. Piotra Winczorka, trybunał, umarzając tę sprawę, ma w tym swój interes: jest tak zawalony sprawami, że każde umorzenie jest sędziom na rękę.

Trybunał powołał się na zasadę dyskontynuacji - skoro nie ma już marszałka Sejmu V kadencji, to nie ma sprawy. "Taka zasada nie jest nigdzie zapisana. Tak samo dzieje się z wnioskami w sprawie ustaw: jeśli zostały złożone w poprzedniej kadencji, to nie są kontynuowane w nowej. I trybunał przejął tę zasadę" - tłumaczy Winczorek.

Julia Pitera z PO uważa, że sprawa weksli nie powinna zakończyć się na umorzeniu. "Teraz marszałek Komorowski powinien spróbować złożyć swój wniosek w tej sprawie do trybunału" - mówi Pitera.