Leszczyna powiedziała w niedzielę w TVN24, że najbezpieczniejsze wybory w czasie epidemii to wybory przez internet. Właśnie taką poprawkę przygotowuje Senat - przekazała posłanka KO. Podkreślała, że wbrew temu, co mówią politycy PiS, Senat nie przetrzymuje ustawy ws. głosowania korespondencyjnego, tylko pracuje nad nią, by zmienić koszmarnie złe prawo. Wprowadzamy tam poprawkę, która dopuści wybory internetowe i dla wykluczonych cyfrowo wybory korespondencyjne - powiedziała posłanka KO. Zaznaczyła, że jest jeden warunek - państwo musi wprowadzić stan klęski żywiołowej po to, żeby był czas na przygotowanie "bezpiecznych i demokratycznych" wyborów prezydenckich. Wybory w maju nie spełniają żadnej z tych przesłanek - ocenił Leszczyna.

Reklama

Rzeczniczka Lewicy Anna Maria Żukowska odnosząc się do propozycji KO napisała na Twitterze: "Wybory pięcioprzymiotnikowe? Wybory przez internet jeszcze łatwiej sfałszować, niż korespondencyjne".

W rozmowie z PAP Żukowska przyznała, że głosowanie przez internet występuje w Estonii, która jednak - jak zauważyła - ma e-państwo, jest dużo mniejszym krajem od Polski i ma mniej osób uprawnionych do głosowania. Nie da się stworzyć w przeciągu kilku miesięcy takiej infrastruktury internetowej, która by obsłużyła głosowanie przez internet, była bezpieczna, tajna i byłaby w stanie swoim zasięgiem objąć większość narodu - podkreśliła posłanka. Dodała, że uprawnionych do głosowania w Polsce jest 30 mln wyborców, a osób, które korzystają z platformy ePUAP jest tylko 4 mln. Z ePUAP korzysta po kilkadziesiąt tysięcy osób dziennie, więc jeśli jednego dnia zaloguje się tam hipotetycznie 30 mln, nie ma to szansy zadziałać - powiedziała.

Reklama

Również poseł Lewicy Maciej Konieczny skomentował propozycję KO na Twitterze: "Pomysł @Platforma_org wyborów internetowych w sierpniu jest równie szalony jak pomysł @pisorgpl wyborów pocztowych w maju. W obu wypadkach nie ma szans postawić na czas działającej infrastruktury. Zresztą wybory przez internet nigdy nie będą bezpieczne".

Reklama

Także wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek krytycznie komentuje sprawę. "Z mównicy sejmowej zachęcałem kilka dni temu, żeby wybory odbyły się przez smsy, lub linię 0-700. Widzę, że idziemy w dobrym kierunku" - napisał na Twitterze.

Kukiz: Nie można wprowadzić nowego systemu głosowania w ciągu miesiąca czy dwóch

W rozmowie z PAP Kukiz podkreślił, że gdyby cztery lub pięć lat temu pochylono się nad propozycją jego ugrupowania głosowania przez internet, to było tyle czasu, by poprzez np. e-konsultacje z obywatelami można było ten system opracować tak, że teraz nie byłoby problemu by go wprowadzić w ciągu miesiąca.

Nie można wprowadzić ad hoc żadnego innego systemu głosowania niż tradycyjnego w ciągu miesiąca czy dwóch. Nie dopracuje się go do takiej perfekcji, by był to system bezpieczny, by był to system, w którym nie ma prawdopodobieństwa braku rzetelności, naruszenia tajności - powiedział polityk. Jak zaznaczył, na to był potrzebny czas. Trzeba było tę naszą propozycję przynajmniej testować, o co zabiegałem w rozmowach z prezydentem Andrzejem Dudą czy prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim - podkreślił.

6 kwietnia Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Według nowych przepisów, w stanie epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawa jest teraz w Senacie, który musi ją rozpatrzyć w ciągu 30 dni.

Marszałek Tomasz Grodzki (KO) mówił w środę, że Senat będzie niezwykle starannie procedował na ustawą dotyczącą głosowania korespondencyjnego i okres 30 dni, który ma na procedowanie, zapewne będzie wykorzystany. Grodzki powiedział, że wątpliwości jest mnóstwo i o opinię w sprawie zawartych w ustawie przepisów należy zapytać m.in. epidemiologów, Państwową Komisję Wyborczą, Rzecznika Praw Obywatelskich, czy Sąd Najwyższy. Marszałek Senatu podkreślał, że "wybory powinny być bezpośrednie i tajne".