Marek Gróbarczyk, który pod koniec rządów PiS był ministrem rybołówstwa, zapłacił kartą 8 zł i 16 groszy za 0,6 kilograma dorsza kupionego w sklepie Auchan. W rozliczeniu napisał, że dorsza nabył "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości oraz przedstawienia odpowiednim władzom wyniku testu".

Reklama

Inny członek rządu PiS zapłacił kartą w kawiarni 104 zł, ale zażądał zwrotu 140 zł, bo dał jeszcze napiwek - wylicza "Gazeta Wyborcza". Były szef UKIE Tomasz Nowakowski swoją służbową kartą zapłacił za wina, drogie perfumy, a nawet żel do mycia. W 2004 r. tuż przed Wigilią kartą zapłacił w drogerii za świąteczne prezenty, w księgarni za książki. Służbową kartą płacił nawet w salonie aranżacji wnętrz.

"Jawny, publikowany w internecie wykaz wydatków z tych kart będzie najlepszym instrumentem dyscyplinującym osoby, które nimi dysponują" - twierdzi Julia Pitera, która w kancelarii premiera odpowiada za walkę z korupcją. Lekko nie będą mieli również ministrowie aktualnego rządu. Pitera już zwróciła się o wykaz wydatków z kart za pierwszy kwartał tego roku.

Jeśli rozporządzenie autorstwa Julii Pitery wejdzie w życie, kartą służbową będzie można finansować wyłącznie "operacje związane z wykonywaniem obowiązków służbowych". Każdy zakup będzie musiał być potwierdzony fakturą, rachunkiem lub innym dowodem.