Metropolita warszawski pytany we wtorek o wybory prezydenckie powiedział, że ciągle jeszcze wierzy w mądrość polityków i w ich troskę o dobro wspólne i państwo. Wierzę, że nie postawią ludzi w sytuacji bardzo trudnego wyboru.

Reklama

Wyraził jednocześnie nadzieję, że politycy nie będą potrzebowali Kościoła jako strony w mediacji. Zwrócił uwagę, że "na razie nie wyczerpano możliwości, jakie daje państwo demokratyczne".

Powiedział, że wielu ludzi staje dziś nie tylko przed dylematem, na kogo głosować, ale także, czy pójść do wyborów.

To jest ta sama obawa, dla której ludzie boją się nawet iść do kościoła czy wychodzić z domu – stwierdził. Wspomniał jednocześnie, że wybory korespondencyjne nie mają w Polsce wielkiej tradycji.

Reklama

Zapytany, czy wybory nie powinny odbyć się później niż w maju, powiedział, że nie jest jego rolą ani nie jest rolą biskupów wyznaczanie sposobów wyborów i terminów.

Odpowiedzialnością polityków jest znalezienie rozwiązań optymalnych i takich, które są możliwe w tej konkretnej sytuacji. Nie może być sytuacji bez prezydenta, więc trzeba znaleźć rozwiązanie żeby ta kadencja w sposób zgodny z prawem została przedłożona – zaznaczył kard. Nycz.

Mówiąc o wyzwaniach Kościoła, wynikających z pandemii, zwrócił uwagę na potrzebę zmiany myślenia o duszpasterstwie i docenienia laikatu.

Reklama

Przyznał, że teoretycznie jest możliwość, że części ludzi może przyzwyczaić się do oglądania mszy św. w telewizji.

To nie byłoby dobre, bo jak podkreśla papież Franciszek, nie ma wirtualnych sakramentów. Nie mam jednak obaw, że ci, którzy są głęboko wierzącymi, którzy tęsknią za eucharystią, za sakramentami, powrócą do Kościoła – powiedział kard. Nycz.

Zwrócił uwagę, że w wielu parafiach nie do końca wykorzystuje się możliwości, które daje zarządzenie państwa umożliwiające przebywanie jednej osoby na 15 metrach kwadratowych w czasie mszy św. w ciągu tygodnia.

Metropolita warszawski wyraził też obawę, że w czasie pandemii wielu kapłanów i świeckich ulegnie bierności w oczekiwaniu na tzw. normalność. Wielu może myśleć, że jeśli nie ma 30-50 ludzi, to nie opłaca się robić katechezy, spotkania przed bierzmowaniem. Z takim myśleniem trzeba absolutnie skończyć – podkreślił kard. Nycz.

Zaznaczył, że potrzebne jest wychodzenie do ludzi i dostrzeganie każdego pojedynczego człowieka. Trzeba nauczyć się cieszyć ze spotkania z jedną, dwoma, trzema, czterema osobami. Tego nam nikt nie może zabronić – powiedział.

Metropolita warszawski zaznaczył, że duszpasterstwo jest możliwe także w czasie pandemii. Wyraził nadzieję, że "powstaną prawdziwie małe grupy, które będą liczyły parę osób". To – jak stwierdził – "można robić dziś w Kościele przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa". Dodał, że warto także korzystać z mediów, ponieważ są one cenną pomocą.