Podczas czwartkowej sesji "Q&A" prezydent został zapytany, czy obawia się nowego kandydata PO i Koalicji Obywatelskiej, obecnego prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.

Reklama

Ja się nikogo nie obawiam, bo gdybym się w ogóle czegokolwiek obawiał, to bym nie startował w wyborach prezydenckich - odpowiedział Duda. Dodał, że "robi swoje" i szanuje każdego kontrkandydata.

Dlatego też - jak zaznaczył - inaczej niż jego poprzednicy - Bronisław Komorowski w 2015 r. i Aleksander Kwaśniewski w 2000 r. - wziął udział w debacie prezydenckiej w TVP wraz z innymi kandydatami na ten urząd. Uważałem, że to jest pewien wyraz mojego szacunku do kontrkandydatów, których uważam, że każdy jest równy z nich. To był także wyraz mojego szacunku do wyborców, chciałem, żeby to było jasno i wyraźnie widoczne - powiedział Duda, choć zastrzegł, że debata nie była dla niego łatwa.

Zapowiedział przy tym, że jego ewentualna druga kadencja na urzędzie prezydenta będzie gwarancją utrzymania obecnego kursu w Polsce. "Kursu prospołecznego, kursu dbałości o polską rodzinę, kursu troski o polskie miejsca pracy, kursu silnej troski o polskie interesy, o jak największe zabezpieczenie, o sprawiedliwość w naszym kraju, o to wszystko, co dla mnie jest ważne, a co uważam, że w fundamentalny sposób poprzednio było naruszane i nierespektowane" - zaznaczył prezydent.

Reklama

Dodał, że wszystko to się w ciągu ostatnich pięciu lat zmieniło. Jestem z tego zadowolony, bardzo dumny i wierze w to, że wielu ludzi w naszym kraju to dostrzega. Dlatego nie mam żadnych obaw przed tymi wyborami - zapewnił Duda.

"To pokazuje niestety pewną hipokryzję"

Reklama

Prezydent przyznał też, iż żałuje, że nie odbyły się wybory 10 maja, choć - jak podkreślił - stało się tak ze względu na epidemię koronawirusa. To było dla mnie ważne i wielokrotnie o tym mówiłem, że wybory powinny się odbyć w konstytucyjnym terminie. Decyzje były podejmowane przez parlament takie, jakie były podejmowane, różne osoby różnie mówią - powiedział Duda. Przypomniał, że kiedy podejmowana była decyzja o przeprowadzeniu wyborów drogą wyłącznie korespondencyjną, wielu ludzi przestrzegało o ryzyku takiego głosowania.

Skrytykował przy tym opozycję, która najpierw - jak mówił - sprzeciwiała się wyborom 10 maja, a teraz grozi odpowiedzialnością rządzącym za to, że wyborów nie przeprowadzili. To pokazuje niestety pewną hipokryzję, ale fakt jest taki, że zagrożenie było i jest realne - zaznaczył prezydent.

Prezydent był pytany podczas czwartkowej sesji Q&A na Facebooku, czym różni się jego program od programu jednego z jego kontrkandydatów w wyborach prezydenckich, Rafała Trzaskowskiego. W pytaniu podkreślono, że obaj z Trzaskowskim mówią, że nie godzą się na likwidację programu 500 plus i podniesienie wieku emerytalnego.

To czemu tego nie mówił, gdy jego szef Donald Tusk podnosił ten wiek emerytalny razem z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem? Jakoś wtedy nie słyszałem głosu pana Rafała Trzaskowskiego, by protestował przeciw podniesieniu wieku emerytalnego w Polsce, przeciwko czemu protestowało tak wielu ludzi i co było jednym z głównych postulatów w kampanii wyborczej w 2015 r, aby ten wiek z powrotem obniżyć i czego ja dokonałem składając projekt, który został przyjęty przez polski Sejm - powiedział Duda.

Zaznaczył, że dziś wiek emerytalny jest taki jak przed jego podwyższeniem. Podkreślił, że Trzaskowski nie mówi o swojej postawie wobec tematu wieku emerytalnego z tamtego czasu. A może nie miał wtedy zdania? - powiedział. Bardzo dobre jest to stwierdzenie: "bo on też mówi". A ja robię - taka jest między nami różnica - wyjaśnił prezydent.

Andrzej Duda przypomniał, że Trzaskowski obecnie pełni odpowiedzialną funkcję prezydenta Warszawy. Zachęcał, by "spojrzeć" na jego dokonania i w ten sposób zweryfikować, czy to, co obiecywał w kampanii wyborczej, zostało spełnione i sprawdzenie "jaki jest jego bilans". Pytał w tym kontekście o wsparcie dla przedsiębiorców. Proszę zapytać, jaka jest skala tej pomocy, jak jest realizowana, ile procent przedsiębiorców w Warszawie tę pomoc otrzymało. Wtedy będzie pan mógł zweryfikować, na ile poważne są słowa pana kandydata - dodał prezydent.