Trela był pytany o to, jak zmienił się wizerunek stadniny na świecie przez ostatnie cztery lata.

To, co najbardziej zabolało wszystkich na świecie, to jest to, co się dzieje z reputacją Janowa, a co się zaczęło właściwie już w 2016 roku po tej aukcji nieszczęsnej, gdzie w dość dziwny, całkowicie nieuczciwy sposób została przeprowadzona licytacja – mówił były prezes stadniny w TOK FM.

Reklama

Zaznaczył przy tym, że kiedyś do Janowa jeździło się, żeby sprawdzić "ile naprawdę wart jest koń".

To był szok dla wszystkich, kiedy się okazało, że była próba jak gdyby zafałszowania przebiegu tej aukcji. I to jeszcze dodatkowo dość nieudolna. To był pierwszy bardzo mocny sygnał. A jeżeli ludzie tracą zaufanie do partnera handlowego czy biznesowego, to potem wszystko dzieje się tak, jak się dzieje. Niestety zabrakło tutaj uczciwości i profesjonalizmu. A potem wiadomo, co się działo – mówił Trela.

Reklama

Trela był pytany o to, jaki wpływ na stadninę mają ciągłe zmiany szefów - Jak widać dewastujący – odpowiedział były prezes stadniny, który dowodził nią przez 16 lat.

Pan dyrektor Andrzej Krzyształowicz przygotowywał mnie do tej pracy przez dziesięciolecia. (...) W tej stadninie spędziłem prawie 40 lat. Pan Krzyształowicz uczył się jeszcze od swojego poprzednika, a pracował tam jeszcze przed II wojną światową – powiedział w TOK FM.

Każdy z nas patrzył na konie, na hodowlę, na ten cały proces trochę oczami swojego poprzednika, oczywiście to spojrzenie było modyfikowane przez własne idee. To zostało gwałtownie przerwane. Stadniny arabskie miały do to siebie (...), że prezesi byli jednocześnie hodowcami, odpowiadali za tę hodowlę. I to było szczęśliwe połączenie, ponieważ decyzje bardzo ważne dla firmy były podejmowane przez osobę odpowiedzialną bezpośrednio za hodowlę (...). Stadniny nigdy nie były nastawione na zysk, a starano się utrzymywać jak najwyższy poziom hodowlany, oczywiście przy zachowaniu pozytywnego wyniku finansowego – tłumaczył Trela.

Reklama

Były szef stadniny był również pytany o słowa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który pytany w RMF FM o wyniki finansowe Janowa, odpowiedział, że "wszyscy opierają się na plotkach. Wyniki finansowe dużych gospodarstw skarbowych, które utrzymują zasoby genetyczne określonych gatunków, są w dużej mierze bliskie zeru lub ujemne. W Janowie wyniki dobre były raz, w 2015 roku, kiedy pan Marek Trela sprzedał najlepszą polską klacz. Wtedy wynik był bardzo dobry i wszyscy się do tego wyniku odnoszą" - ocenił minister rolnictwa.

Pan minister ma rację, że wszyscy opierają się na plotkach. Gdyby pan minister sięgnął do dokumentów jemu dostępnych (...), to by się przekonał, że ten wynik rzeczywiście był rekordowy, ale on był naturalnym następstwem tego, co się działo wcześniej - mówił były prezes w TOK FM.

Wynik finansowy zawsze był na plusie. Janów nigdy w swojej historii nie miał wyniku ujemnego, aż do obecnych czasów - dodał.