Bielan ocenił na konferencji prasowej, że to opozycja robi wszystko, żeby "odebrać Polakom prawo wyboru prezydenta". W tym kontekście mówił o "odkładaniu" rozpatrywania ustawy dotyczącej wyborów prezydenckich w 2020 r.

Reklama

Po raz kolejny apelujemy do opozycji, żeby umożliwiła Polakom wybór głowy państwa w terminie, który pozwala na obsadzenie urzędu prezydenckiego zaraz po zakończeniu kadencji obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy - powiedział.

Bielan przywoływał również deklaracje opozycji o uczestnictwie w wyborach na przełomie czerwca i lipca.

Musimy zrobić wszystko, żeby 7 sierpnia nie doszło do wielkiego kryzysu konstytucyjnego, a tak się stanie, jeśli do 7 sierpnia nie będzie zaprzysiężony nowy prezydent - dodał Bielan. Kadencja prezydencka Andrzeja Dudy kończy się 6 sierpnia.

Reklama

Bielan nawiązywał również do przedstawionych przez KE w środę propozycji ws. wieloletniego unijnego budżetu. Jego zdaniem Polska może otrzymać z UE jeszcze więcej środków, niż w minionej "siedmiolatce", którą negocjował m.in. ówczesny premier Donald Tusk.

Aby tak się stało potrzebujemy zgodnej współpracy prezydenta i rządu, musimy zakończyć kłótnię o termin wyborów, kampanię wyborczą, a Polacy powinni w końcu wybrać głowę państwa - dodał.

Bielan ocenił, że w razie wygranej w wyborach prezydenckich kandydata KO Rafała Trzaskowskiego doszłoby do konfliktu między rządem, a Pałacem Prezydenckim. Przywoływał w tym kontekście rządy PO-PSL z lata 2007-2010, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński. Obawiam się, że ewentualny wybór Rafała Trzaskowskiego na urząd prezydenta będzie oznaczać taką wieczną awanturę, spór między prezydentem a rządem - ocenił.

Reklama

Europoseł PiS pytany o obecną aktywność prezydenta Andrzeja Dudy, stwierdził, że nie jest to kampania wyborcza, ponieważ nikt nie może prowadzić kampanii wyborczej do czasu ogłoszenia daty wyborów i kalendarza wyborczego. Andrzej Duda kontynuuje to, co robił przez pięć lat swojej kadencji - objazd po kraju - stwierdził Bielan, dodając, że Andrzej Duda "wypełnia obowiązki głowy państwa".

Poseł PiS Przemysław Czarnek apelował do opozycji, aby "przestała się ośmieszać" i nawiązał do wypowiedzi lidera PSL, kandydata na prezydenta Władysława Kosiniaka-Kamysza, który przedstawił własny plan organizacji wyborów oparty na "ogólnopolitycznym porozumieniu".

A co my robimy przez ostatnie dwa tygodnie i czemu poświęcone były okrągłe stoły organizowane przez Lewicę? - pytał Czarnek odnosząc się do spotkań w sprawie ustawy dotyczącej przeprowadzenia tegorocznych wyborów prezydenckich.

Zdaniem posła PiS to opozycja, w tym wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (Koalicja Polska-PSL) odpowiada za brak porozumienia, ponieważ zgłosił wraz z wicemarszałek Senatu z Lewicy Gabrielą Morawską-Stanecką poprawkę zakładającą, że ustawa dotycząca wyborów wejdzie w życie 6 sierpnia br. Nie ośmieszajcie się, pozwólcie Polakom skorzystać z ich wolności - powiedział Czarnek.

Pytany o publikację TVN24 dotyczącą przeznaczenia 68 mln zł na druk kart do głosowania w związku z przygotowaniami do wyborów, które były zarządzone na 10 maja, odparł, że część materiałów może zostać wykorzystana w następnych wyborach. Dopytywany, jak wykorzystać karty, na których pojawia się nazwisko Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która zrezygnowała z ubiegania się o urząd prezydencki, odparł, że o ewentualnym użyciu tych kart zdecyduje PKW.

Jeśli ktoś miałby ponieść odpowiedzialność czy finansową, czy prawno-karną za to, że wybory 10 maja się nie odbyły, to jest to Rafał Trzaskowski i jego koledzy z wielkich samorządów - uważa poseł PiS. Ewentualne wykorzystanie kart - jak mówił Czarnek - będzie zależało też od tego, ilu kandydatów się zgłosi. Wcale nie jestem przekonany, czy pan Rafał Trzaskowski wystartuje w tych wyborach i czy ponownie pani Małgorzata Kidawa-Błońska nie wystartuje - stwierdził poseł PiS.