16 maja na placu Zamkowym w Warszawie zgromadzili się przedsiębiorcy, którzy protestowali w związku z ich pogarszającą się sytuacją wynikającą z epidemii. Policja podkreślała, że zgromadzenie jest nielegalne. Uczestnicy nie stosowali się do wezwania o rozejście, funkcjonariusze otoczyli protestujących kordonem i zaczęli ich legitymować. Demonstranci byli prewencyjnie zatrzymywani. Wśród nich był również senator Jacek Bury.

Reklama

Wiceminister MSWiA Maciej Wąsik podkreślił w środę, że 16 maja obowiązywało rozporządzenie rady ministrów ws. ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów, w związku z wystąpieniem stanu epidemii i na terenie kraju obowiązywał zakaz organizowania wszelkich zgromadzeń publicznych.

Jak mówił, funkcjonariusze komendy stołecznej policji przeprowadzili tego dnia działania w stosunku do osób stwarzających bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego. Zaznaczył, że policjanci, za pośrednictwem urządzeń nagłaśniających, wzywali osoby zgromadzone na placu Zamkowym do opuszczenia miejsca zgromadzenia. Ponadto, nadano także komunikat ostrzegający o możliwości użycia "prawnie przewidzianych środków przymusu bezpośredniego oraz konieczności wykonania poleceń policjantów", co – jak przyznał – jest standardową procedurą w takich przypadkach.

Jak tłumaczył do opuszczenia miejsca działań policji wezwano także osoby posiadające immunitet, kobiety w ciąży, dziennikarzy. Mimo tego, jak mówił, część protestujących nie reagowała na wezwania policji i usiłowała przerwać kordon policyjny, napierając na niego. Zaczęli atakować interweniujących policjantów. (...) W związku z powyższym, policja użyła środków przymusu bezpośredniego - mówił Wąsik. Jak dodał, wykorzystała także możliwość zatrzymania osób, które stwarzają zagrożenie życia bądź zdrowia.

Reklama

Zaznaczył, że w trakcie tych działań, część osób usiłowała przeszkadzać policjantom w podejmowaniu interwencji. Z przykrością stwierdzam, że wśród tych osób znaleźli się także parlamentarzyści, także pan senator Jacek Bury – powiedział Wąsik. Jak dodał, z informacji, jakie posiada od policjantów, wie, że "pan senator próbował uniemożliwić zatrzymanie w trybie art. 15. osób, które nie podporządkowały się wezwaniu do należytego zachowywania się zgodnie z prawem". I próbował uniemożliwić policjantom umieszczenie tych osób w ruchomych punktach zatrzymań, czyli policyjnych samochodach – dodał.

W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której pan senator Jacek Bury stał w samochodzie i jeden z policjantów – nie zdając sobie sprawy z tego, że ma do czynienia z osobą, która posiada immunitet – użył siły fizycznej, czyli wepchnął pana senatora do samochodu – tłumaczył. Jak kontynuował, po otrzymaniu informacji, że jest to osoba posiadająca immunitet "funkcjonariusze odstąpili od dalszych czynności" wobec senatora Burego.

Poinformowali parlamentarzystę, że nie został zatrzymany i może opuścić pojazd, a funkcjonariusze zapewnią mu bezpieczeństwo - podkreślił i dodał, ze senator odmówił opuszczenia pojazdu służbowego, do czasu odbycia rozmowy z dowódcą akcji policyjnej. Wąsik podkreślił, że w każdej chwili senator mógł opuścić pojazd, a także przez cały czas miał zapewniony dostęp do wody, nie uskarżał się na żadne dolegliwości i nie żądał opieki służb medycznych. O godz. 18:30 pan senator Jacek Bury dobrowolnie wyszedł z ruchomego punktu zatrzymań – zaznaczył Wąsik.

Reklama

Poinformował również, że 16 maja w zgromadzeniu w rejonie placu Zamkowego wzięło udział ok. 1500 osób, z czego – według oceny policji - ok. 500 było czynnymi uczestnikami tego zgromadzenia, a pozostała część to osoby postronne, w tym dziennikarze i obserwatorzy. W wyniku działań policji zatrzymano 386 osób. W stosunku do 170 (…) użyto środków przymusu bezpośredniego, w zależności od sytuacji, odpowiednio: siły fizycznej, kajdanek, jednorazowo użyto ręcznego miotacza gazu – powiedział.

Wąsik podkreślił także, że kierownictwo MSWiA dokonało oceny działań policji; uznano, iż były one zgodne z prawem, profesjonalne i adekwatne do sytuacji.

Żadna osoba, w tym żaden polityk, żaden senator, czy żaden poseł, wręcz żaden minister, nie jest władny wydawać poleceń policjantowi podczas podejmowania przez niego interwencji, czy w żadnej innej sytuacji. (...) Żaden polityk, czy z obozu rządzącego, czy z opozycji, nie ma prawa nazywać policyjnego radiowozu "suką" – zaznaczył Wąsik.

Wiceminister podkreślił, że jest przeciwny takiemu "knajackiemu" językowi i przyznał, że "najadł się wstydu", kiedy resort omawiał tę sytuację z kierownictwem policji. Zdaniem Wąsika, "ten knajacki język, to język hejtu wobec policjantów". Uważam panie senatorze, że to pan powinien przeprosić policjantów za to, co się stało 16 maja – zwrócił się do Burego Wąsik.