Barbara Nowacka (KO) mówiła na konferencji prasowej, że po czwartkowych wydarzeniach w Sejmie i "obrzydliwym i niegodnym zachowaniu polityków PiS", dziś w Onecie czytamy o kampanii, która była prowadzona wobec Rafała Trzaskowskiego przed wyborami samorządowymi w 2018 r. Kampanii, w której ewidentnie brali udział ludzie powiązani z Ministerstwem Sprawiedliwości, którzy pracowali na rzecz byłego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, obecnie związani z wiceministrem sprawiedliwości Sebastianem Kaletą - podkreśliła posłanka.

Reklama

Nawiązała do artykułu portalu Onet.pl dotyczącego śmierci Anny Kryńskiej, jesienią 2018 r. w czasie kampanii samorządowej. Kryńska zmarła na planie spotu wyborczego ubiegającego się o prezydenturę Warszawy Patryka Jakiego.

Czy tak powinna wyglądać kampania według PiS? Czy pan Joachim Brudziński albo pan Adam Bielan albo nawet pan Andrzej Duda sądzą, że pękły wszystkie tamy, wszelkie granice zostały zatarte? Czy tak ma wyglądać polityka w 2020 roku, kiedy nasze społeczeństwo żyje strachem o utratę pracy, kiedy ludzie boją się o swoje zdrowie, czy do tego jeszcze potrzebna jest nienawiść i pogarda? - pytała Nowacka.

Reklama

Czy tak pan Duda wyobraża sobie swoją prezydenturę? Czy wyobraża sobie, że ją zdobędzie bez żadnych limitów? - dopytywała. Pytamy, czy ludzie, którzy pracowali dla Solvere, będą prowadzić kampanię prezydenta Dudy? Czy prowadzą ją obecnie? Czy tego typu niegodne ataki będą również stosowane w tej kampanii? Jak daleko jeszcze mogą się posunąć nienawistnicy, jak dalece jeszcze PiS zamierza po trupach wręcz iść do władzy - pytała posłanka.

Reklama

Marcin Kierwiński (KO) dopytywał: Czy jest jakaś granica w tym, do czego można się posunąć dążąc do władzy absolutnej, której politycy partii rządzącej nie powinni przekraczać?. Opowieść o kręceniu spotu, który miał uderzać w Rafała Trzaskowskiego, w kampanii w 2018 r., i który doprowadził do śmierci niewinnej osoby jest wstrząsająca. Dziś to pytanie publicznie stawiamy: czy te osoby, które uczestniczyły przy tworzeniu tego spotu będą obecne w kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, czy są obecne, jest bardzo zasadne - mówił Kierwiński.

Podkreślił, że KO oczekuje "bardzo jasnej deklaracji, czy te osoby nadal uczestniczą w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy". Wiemy, że były architektami jego kampanii w 2015; wiemy, że pomagały Patrykowi Jakiemu w roku 2018 i dziś po tym, co przeczytaliśmy w Onecie, pytamy, czy pracują z prezydentem Andrzejem Dudą - pytał Kierwiński. Jak dodał, "to jest pytanie do rzecznika kampanii Andrzeja Dudy, Adama Bielana, czy będzie korzystał z pomocy tych osób".

Zaznaczył, że jest też pytanie o to, co dzieje się ze sprawą śmierci Anny Kryńskiej. Czy sprawa jest prowadzona w prokuraturze, czy może po raz kolejny sprawa został zamieciona pod dywan w prokuraturze, bo dotyczy udziału byłego wiceministra sprawiedliwości i obecnego wiceministra sprawiedliwość - mówił Kierwiński.

Jak dodał, KO stawia te pytania licząc, że "pan rzecznik Bielan, być może sam prezydent Duda wyjdą i odpowiedzą na nie". Panie rzeczniku Adamie Bielanie, pani prezydencie Andrzeju Dudo, prosimy o to, żądamy tego, by panowie ustosunkowali się do tych pytań - oświadczył Kierwiński.

Według Onetu, "3 października 2018 r. na planie kręconego przez PiS spotu wyborczego wymyślonego przez Piotra Matczuka i Anny Plakwicz z firmy Solvere oraz realizowanego przez współpracowników Michała Lorenca zmarła Anna Kryńska, działaczka upominająca się o prawa osób pokrzywdzonych reprywatyzacją. Wzmianki na temat tego zdarzenia pojawiały się w mediach, jednak prawdę o tym, co wydarzyło się tamtego dnia, jak dotąd skrzętnie skrywano".

Nagranie zorganizowano w kamienicy przy ul. Poznańskiej 14. Jako pierwsza przed kamerą wystąpić miała Anna Kryńska, która doskonale znała to miejsce. Mieszkała tam niemal przez całe życie, aż w końcu wskutek reprywatyzacji została zmuszona do opuszczenia domu. Był wczesny wieczór. Anna Kryńska była mocno zestresowana. Sąsiedzi, którzy przyglądali się produkcji pamiętają, jak co jakiś czas podchodziła na zaplecze i prosiła o łyk wody. Wyglądała na potwornie zmęczoną. W końcu zrobiono jej makijaż i postawiono przed kamerą - czytamy w artykule Onetu.

Jak ustalił portal, po tym gdy Anna Kryńska zaczęła odpowiadać na pierwsze pytanie dziennikarki, "zaraz poczuła ból, zesztywniała i upadła na ziemię". Wkrótce wyszło na jaw, że kobieta chorowała od dłuższego czasu, o czym wiedziała Katarzyna Matuszewska (która zorganizowała wg ustaleń Onetu wywiad z Kryńską - red.). W dniach poprzedzających nagranie stan Anny Kryńskiej był fatalny. Trzy tygodnie wcześniej pod wpływem stresu zasłabła w trakcie spotkania poświęconego reprywatyzacji, w którym uczestniczył Sebastian Kaleta. Trafiła wówczas na oddział intensywnej terapii, dowiedziała się, że musi mieć wszczepiony rozrusznik serca. W domu czekała na wyznaczenie terminu operacji. Jej stan nie pozwalał nawet na samotne wychodzenie do sklepu. Każdy dodatkowy stres stanowił dla niej śmiertelne zagrożenie - napisał Onet.

Do doniesień Onetu odniósł się w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze wiceszef MS Sebastian Kaleta. Pani Anna Kryńska była wspaniałą osobą, z którą wielokrotnie rozmawiałem przy okazji interwencji dot. sytuacji mieszkańców ul. Poznańskiej 14. Tekst Onetu jest pełen kłamstw i manipulacji. Wygląda jak pisany na zamówienie polityczne w kampanii - napisał wiceminister sprawiedliwości.

Onet kłamie, iż podczas jednego z nich (spotkań) zasłabła. W przeciwieństwie do autora "tekstu" mam na to kilku świadków" - oświadczył Kaleta. Dodał też, że Kryńska wielokrotnie mówiła w mediach o swoich krzywdach. "Jej kłopoty zdrowotne pojawiły się, gdy spotkało ją widmo eksmisji i dewastacja jej mieszkania - dodał.

Kaleta zapowiedział złożenie pozwu o ochronę dóbr osobistych przeciwko portalowi Onet.