Jeżeli chodzi o zmiany w rządzie, trwają dyskusje w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy. Żadne konkluzje jeszcze nie zapadły, przygotowujemy harmonogram prac legislacyjnych, określamy, które cele strategiczne w jakiej kolejności mają być realizowane – powiedział Müller w czwartek w Programie I Polskiego Radia. Dodał, "żadnych rozstrzygnięć jeszcze nie ma".

Reklama

Rekonstrukcja ma - według rzecznika - polegać "między innymi na dostosowaniu struktury do realizacji celów, które wynikają z programu wyborczego". - Najprawdopodobniej będzie wiązało się to z pewną konsolidacją resortów, po to, aby pewne procesy decyzyjne zapadały szybciej i żeby można było skuteczniej realizować pewne cele, które wynikają z naszego programu wyborczego – dodał.

Przed kilkoma dniami prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w rządzie "na pewno będą zmiany personalne", przy czym "nie chodzi o premiera". Rząd ma być inaczej skonstruowany, by skrócić procesy decyzyjne, w których teraz uczestniczy po kilka ministerstw.

Reklama

Rzecznik rządu nawiązał też do szczytu UE, podczas którego negocjowano unijny budżet i do słów przewodniczącego PO Borysa Budki, według którego premier Mateusz Morawiecki "zgodził się na to, żeby oddać część naszej suwerenności, bo programy narodowe będą zatwierdzane przez inne rządy i to większością kwalifikowaną".

Müller zauważył, że w negocjacjach o podziale unijnych środków "część programów zawsze jest ustalana albo w Komisji Europejskiej, albo w ramach Rady UE". Według rzecznika, wypowiedź Budki oznaczałaby, "że wszystkie państwa UE oddały swoją suwerenność na rzecz UE w tym zakresie". - Ale te zasady zawsze były ustalane w jakimś stopniu z Komisją Europejską, w ramach procesów unijnych – dodał. Jego zdaniem, "PO nie może pogodzić się z tym, że premier Mateusz Morawiecki wywalczył więcej środków niż Donald Tusk".

Mówiąc o akceptacji budżetu "w dialogu z Parlamentem Europejskim" przypomniał, że "procedury dotyczące praworządności były wielokrotnie uruchamiane, nigdy nie kończyły się żadnymi sankcjami". "W UE tak się przyjęło, że jest to element pewnej politycznej presji, natomiast my tej politycznej presji nie poddajemy się i realizujemy swoje zapowiedziane reformy" – oświadczył.