Premier pytany o reformę w ramach Zjednoczonej Prawicy podkreślił, że ma świadomość tego, iż obecny czas najbardziej sprzyja jej przeprowadzeniu. - Dlatego omawiamy zmiany w rządzie. Chodzi o zbudowanie takiej struktury, która będzie w stanie skutecznie odpowiedzieć na wszystkie wyzwania, która będzie sprawnie wdrażała reformy. Dziś widzimy wiele nieefektywności w samorządach i również w ramach naszych struktur, nie ma co ukrywać. Jeśli nie przeprowadzimy zmian, nie szarpniemy za cugle, nie ruszymy do przodu, o zwycięstwo w 2023 r. będzie bardzo trudno. Być może bez niezbędnych zmian nie będzie ono możliwe - powiedział Morawiecki.

Reklama

Jak dodał, dlatego nie ma dla obozu Zjednoczonej Prawicy wakacji. - Od kilku dni pracują zespoły robocze, które mają pokazać propozycje zmian, ale takich o dużej dynamice - zaznaczył szef rządu. Ocenił, że zmian szczególnie wymagają edukacja i służba zdrowia. Zwrócił też uwagę na sprawę demografii. - Dane są dramatyczne, zmiany cywilizacyjne sprawiają, że najlepsze nawet programy społeczne działają połowicznie lub słabo. Skąd wziąć ludzi do pracy, jak ich kształcić - pytał.

Premier podkreślił, że "potrzebę reform musi przyjąć cały obóz rządzący". - Wszyscy. Nie można myśleć, że możemy świętować i czekać na kolejne sukcesy. Nie mamy żadnej gwarancji, że wygramy w 2023 r. W mojej ocenie bez istotnych zmian nie wygramy - powiedział. Pytany czy będzie zatem przegląd wydatków państwa, podkreślił potrzebę oszczędnego gospodarowania. Przytoczył przykład przedsiębiorców, którzy w pandemii przekonali się, że przy obecności jedynie części pracowników "praca toczyła się na przyzwoitym poziomie". Jak ocenił, pokazuje to, że "są rezerwy efektywności", także w sferze publicznej.

Reklama

Chcemy wdrożyć ustawę o służbie cywilnej, która pozwoli dokonać nam jakościowego przeglądu kadr - poinformował Morawiecki. Jak zapewnił, nie ma mowy o cięciu programów społecznych i prorodzinnych. - Nasz rząd do tego nie dopuści - zadeklarował szef rządu.

Dopytywany o cel rekonstrukcji rządu, premier dodał, że chodzi o "przyśpieszenie działania, uproszczenie procesu decyzyjnego, zwiększenie skuteczności rządu" według idei "less is more". - Jeśli mamy wiele ministerstw i agencji, to z jednej strony pojawia się szansa na specjalizację, ale z drugiej strony każdy się okopuje, dochodzi do przewlekania procedur, toczone są sztuczne dyskusje. Ale podkreślam, że ostateczny kształt rządu po zmianach nie jest jeszcze przesądzony - powiedział Morawiecki.

Reklama

Ocenił, że Zjednoczona Prawica "świetnie funkcjonuje". Jak podkreślił "jest ona projektem otwartym". - Zapraszamy do niej wszystkich, którzy podzielają nasze wartości i determinację w reformowaniu kraju. Dla dobra Polski jestem gotów współpracować z każdym, kto jest tym zainteresowany i podobnie definiuje strategiczne interesy naszego kraju - podkreślił premier.

Morawiecki pytany o kwestię mediów ocenił, że jego obóz pokazał, że można wygrać "w sytuacji, gdy ma przeciwko sobie ogromną większość frontu medialnego". Dopytywany, czy w takiej sytuacji konieczne są zmiany, szef rządu powiedział, że "nierównowaga medialna woła o pomstę do nieba". - Ogromna część polskiego społeczeństwa jest z jednej strony obrażana przez prominentnych przedstawicieli elity, nazywana "tłuszczą" czy "chamami", a z drugiej nie ma adekwatnej do swojej skali reprezentacji medialnej. I to nie jest w porządku. To dziedzictwo III RP. W sumie to sprawa, nad którą trzeba się poważnie zastanowić - powiedział premier.

"W sprawie praworządności uzyskaliśmy najlepsze możliwe rozwiązania"

Morawiecki został zapytany w kontekście ustaleń szczytu UE, co z tzw. praworządnością; jak zwrócono uwagę kluczowe zdanie głosi, że na końcu Rada Europejska, czyli premierzy i prezydenci, "szybko wróci do tej sprawy" i jaką mamy gwarancję, że będzie to oznaczało konieczność jednomyślności, czyli nasze prawo weta.

To pytanie należy zestawić z obecnym stanem. A wygląda on w ten sposób, że procedura wiązania praworządności z warunkowością przyznawania środków biegnie już od dwóch lat i bardzo rychło mogła zostać zakończona. I nadal może być rychło zakończona, teoretycznie zupełnie bez udziału Rady Europejskiej, więc bez możliwości jej zatrzymania z naszej strony. My z Viktorem Orbanem wywalczyliśmy rzecz kluczową: deklarację, że Rada Europejska ma brać udział w tym procesie - odpowiedział szef rządu.

Rzecz jasna istnieje ryzyko jakichś rozgrywek, spisków i prób oszustwa. Wiele sił w Europie jest bardzo rozczarowanych, że te ustalenia wyglądają tak, a nie inaczej, że Polska otrzymała tak ogromne fundusze, a jednocześnie mechanizm tzw. praworządności jest ujęty tak, że media mówią o zwycięstwie Polski - zaznaczył premier. - Są tacy, którzy chcieliby Polskę i Węgry ukąsić i znów traktować nie po partnersku, tylko jak uczniaków. To się nie udało, jesteśmy asertywni i skuteczni, stąd u niektórych zgrzytanie zębami - dodał.

Na pytanie kto ma trudniej na takich szczytach Polska czy Węgry, kogo bardziej nie lubią Morawiecki odparł: "Lewicowo-liberalny establishment europejski nie przepada za premierem Orbanem i za mną, mówiąc delikatnie".

Premier ocenił, że "w sprawie praworządności uzyskaliśmy najlepsze możliwe rozwiązania, jakie były do uzyskania w tych okolicznościach".

Szef rządu pytany na co Polska powinna wydać zapowiedziane środki z UE; czy będzie jakiś plan rozwoju, czy inwestycji na kolejną dekadę podkreślił: "Kierunek może być tylko jeden: podniesienie Polski na zdecydowanie wyższy poziom życia i zaawansowania technologicznego". Jak dodał, zależy mu na tym, by Polacy więcej zarabiali, a Polska była modernizowana.

Pytany, czy "węgiel jest w dłuższej perspektywie nie do obrony", premier zapewnił: "Będziemy tak długo bronili polskiego węgla, jak będzie to nakazywał polski interes. To mogę zagwarantować".