Grodzki podkreślił podczas poniedziałkowej uroczystości przed historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, że 40 lat temu miliony Polek i Polaków w wielu miastach i wioskach "upomnieli się o wolność, prawdę, przyzwoitość i prawa pracowników". I lider był tylko jeden, i może ktoś uważać, że tworząc fałszywe iluzje i historię, zakłamie rzeczywistość. Ale historia się zdarzyła, lider był jeden i on tu stoi, to jest Lech Wałęsa, i czy to się komuś podoba czy nie, nie damy tego zanegować. Jako marszałek Senatu daję wam na to słowo - zapowiedział.

Reklama

Według marszałka Senatu "pojawiają się mury niechęci, mury wrogości, mury podziału". Musimy je mozolnie zasypywać. I nie miejcie wątpliwości, to my stoimy po właściwej stronie, dbając o to, aby każdy w naszym kraju czuł się tak samo szanowany, miał takie same prawa i obowiązki wynikające z przyrodzonej godności ludzkiej. To nie jest łatwa batalia, ale nie należy się bać, nasi bohaterowie Sierpnia pokonali strach - oświadczył. Przypomniał, że można się było bać milicji, prześladowań i nękania rodzin, a niektórzy złożyli ofiarę zdrowia i życia, ale pokonali strach i się nie bali. My też nie możemy się bać - powiedział.

Patrzymy teraz na Białoruś, gdzie dumny naród białoruski upomina się o swoje prawa, chcą dołączyć do rodziny suwerennych, demokratycznych, wolnych państw i narodów; nie mamy innego wyjścia, musimy ich w tym wspierać i pamiętać, że oni idą drogą, którą nasi przodkowie szli 40 lat temu - dodał.

Grodzki podkreślił, że dziś "należy zadać sobie pytanie, co zostało z 21 postulatów"; zaznaczał, że wszyscy pamiętają postulaty polityczne, ale on pamięta "postulat bodaj 12., który mówi, że nominacje na stanowiska kierownicze mają następować na podstawie kompetencji, a nie przynależności partyjnej". Zadajmy sobie pytanie: czy tak się dzieje? Było tam też o służbie zdrowie. Stało się dziwnie, że organizacja, która zawłaszczyła nazwę "Solidarność", idzie ręka w rękę z władzą, co nie podoba się wielu członkom tej zacnej poprzednio organizacji - mówił Grodzki.

Reklama

Ale muszą pamiętać liderzy obecnej Solidarności, że romanse z władzą często kończą się nieprzyzwoitą i niegodną końcówką - podkreślił.