Zarząd woj. podkarpackiego składa się z pięciu osób, trzy są przedstawicielami PiS, jedna osoba, Stanisław Kruczek, reprezentuje Porozumienie, a Anna Huk Solidarną Polskę. Marszałek Ortyl złożył wniosek o odwołanie tych dwóch osób.

Reklama

W poniedziałek w komunikacie przesłanym mediom rzecznik prasowy marszałka Tomasz Leyko napisał, m.in. że zapewnienie stabilnego i działającego w pełnym zaufaniu zarządzania województwem podkarpackim jest podstawowym zadaniem władz samorządowych.

W związku z niepotrzebnym zakłóceniem stabilności pracy zarządu i niezrozumiałym zachowaniem dwóch koalicjantów konieczne jest działanie zapobiegawcze w postaci zmian w składzie zarządu województwa. Układ stanowisk w zarządzie województwa również regulowany jest umową koalicyjną Zjednoczonej Prawicy, która przestała istnieć – podał rzecznik.

Sam Ortyl powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że złożenie wniosku jest realizacją jego zapowiedzi z ubiegłego tygodnia. W moim przeświadczeniu umowa koalicyjna Zjednoczonej Prawicy na poziomie kraju nie obowiązuje. To w tej umowie zawarte były te dwa stanowiska w regionie dla przedstawiciela Porozumienia i Solidarnej Polski – dodał.

Reklama

Ortyl pytany przez PAP czy ewentualne odwołanie Kruczka i Huk może zmienić rozkład sił w sejmiku, odpowiedział, że układ sił w sejmiku jest stabilny. Mamy znakomitą większość mandatów i w dalszym ciągu będziemy skutecznie sprawowali władze. Aczkolwiek inaczej się pracuje, gdy jest to 25 radnych, a inaczej gdy jest to minus 5 czy 6 radnych. Zobaczymy – powiedział.

W 33-osobowym sejmiku woj. podkarpackiego klub PiS liczy obecnie 25 radnych, ale w tej liczbie Porozumienie ma trzech radnych, a Solidarna Polska dwóch radnych. W opozycji są Koalicja Obywatelska – pięciu radnych oraz PSL trzech.

Stanisław Kruczek w rozmowie z PAP, komentując decyzje marszałka Ortyla podkreślił, że jeśli ogłoszony zostanie rozpad kolacji rządowej, to „naturalną koleją rzeczy będzie rozpad koalicji na wszystkich szczeblach samorządu”.

Reklama

W ubiegłym tygodniu rozmawiałem z marszałkiem Ortylem, który powiedział, że dostał polecenie z Nowogrodzkiej (przy tej ulicy w warszawie mieści się siedziba PiS) i jeśli rozpadnie się koalicja, żeby takie wnioski (o odwołanie) złożyć – powiedział Kruczek.

Zdaniem Kruczka, wniosek marszałka to „wyprzedzanie rzeczywistości i stawianie przed faktami dokonanymi”.

Marszałek robi tak dlatego, że jest to mu wygodne. Tu na Podkarpaciu PiS może sobie na to pozwolić, bo PiS ma większość w sejmiku i nie potrzebuje ani Porozumienia, ani Solidarnej Polski, żeby utrzymać władzę – powiedział.

W ocenie Kruczka taki wniosek złożony przez marszałka Ortyla daje mu „przewagę psychologiczną”.