To on jest aktualnie na etapie „zużywania się” jako lider – jak niegdyś Beata Szydło. Musiała odejść, bo choć cieszyła się wysokim zaufaniem wyborców, to za bardzo kojarzyła się z socjalno-społeczną twarzą PiS, a za mało z gospodarczą. A to nie wpisywało się w nowe priorytety PiS.
Dziś Morawiecki jest w momencie, który nie tylko zdefiniuje jego premierostwo, lecz także przesądzi o tym, czy w przyszłym roku nie dojdzie do wymiany na tym stanowisku. Pojawia się mnóstwo zarzutów pod adresem rządu o słabe przygotowanie do epidemii czy złe zarządzanie procesem wprowadzania obostrzeń i premier potrzebuje spektakularnego sukcesu. I to natychmiast, a nie za kilka miesięcy.
Do niedawna wydawało się nim wynegocjowanie bardzo dużych pieniędzy z Unii Europejskiej na kolejne lata. Dziś ten sukces blednie w świetle zapowiedzi, że polski rząd jest gotów zawetować unijny budżet z powodów politycznych. Dostarczenie do Polski szczepionki na COVID-19, a przede wszystkim sprawna jej dystrybucja, niewątpliwie pomogłyby Morawieckiemu wrócić na utarty polityczny szlak. Pojawiłoby się jakieś światełko w tunelu. Wprawdzie zanim szczepionka trafi do nas na masową skalę, szczyt epidemii może już być za nami, ale to nadal nadzieja na przywrócenie normalności – zwyczajnej, nie nowej. Poza tym nadzieja jest potrzebna teraz, w momencie potężnych wzrostów liczby zachorowań i zgonów.
Reklama
Reklama