Tak jak „konstytucja” została słowem roku 2018, tak „praworządność” może być mocnym kandydatem w tej kategorii w tym roku. W ostatnich miesiącach, a zwłaszcza tygodniach, w UE rozegrał się dramatyczny spektakl z Polską w roli głównej. Rząd zdecydował się na negocjacyjny hazard, próbując doprowadzić do zablokowania powiązania europejskich pieniędzy z przestrzeganiem zasad państwa prawa. Groźba weta postawiła pod znakiem zapytania budżet UE wraz z funduszem odbudowy, który ma pomóc państwom Wspólnoty wydźwignąć się z pandemicznego dołka.
Ale w 2021 r. o budżetowym kryzysie, uważa politolog Christopher Wratil z University College London, najprawdopodobniej niewielu już będzie pamiętać. – Z perspektywy europejskiej wieloletnie ramy finansowe i fundusz odbudowy to zakończone sprawy. Jeśli Warszawa będzie respektować zobowiązania oraz szybko wprowadzi je w życie, w nadchodzącym roku ten spór może już nie mieć negatywnego wpływu na relacje Warszawy z Brukselą – podkreśla.

Sejm rozstrzygnie

To nie oznacza, że zabraknie innych. Europejski budżet rusza od nowego roku, jednak pakiet ratunkowy o wartości 750 mld euro wymaga dodatkowych gwarancji ze strony parlamentów narodowych – jest to związane z podniesieniem pułapu dochodów własnych UE. Bez uzyskania tych gwarancji Wspólnota nie będzie mogła zaciągać pożyczek, z których fundusz odbudowy będzie finansowany. W Sejmie głosowanie w tej sprawie ma się odbyć w lutym lub marcu. Bazowym scenariuszem jest przegłosowanie unijnych ustaleń – przy sprzeciwie ziobrystów, ale z pomocą opozycji.
Reklama
Reklama
Obawy związane z powodzeniem ratyfikacji ma Danuta Hübner, europosłanka PO. Podkreśla, że trudno jej zrozumieć zastrzeżenia wyrażane w tej sprawie przez przedstawicieli rządu. – Kolejne blokowanie czegoś, co przyniesie nam korzyści, tylko pogłębi erozję pozycji Polski w Unii – przekonuje.
A jak wygląda stan gry w Zjednoczonej Prawicy? Pewny grudniowych ustaleń z unijnego szczytu wydaje się wicepremier i lider Porozumienia Jarosław Gowin. Jego zdaniem na razie nic nie wskazuje, żeby „dżentelmeńskie porozumienie” zawarte podczas posiedzenia Rady Europejskiej miało zostać naruszone. – W polityce ważniejsza od przepisów jest wola polityczna. Rozstrzygnięcia, jakie zapadły w Brukseli, są lepszym zabezpieczeniem polskiego interesu niż zmiana rozporządzenia, czego domagała się Solidarna Polska. Rozporządzenie można zmienić w grudniu w zgodzie z oczekiwaniami Polski, a następnie w maju odwrócić jego sens – mówił w wywiadzie dla DGP.
Na drugim biegunie są ziobryści, którzy uważają, że rząd przegrał negocjacje z UE. Dało się to ponownie odczuć, gdy w zeszłym tygodniu Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry zorganizowała konferencję „Mechanizm praworządności a przyszłość Unii Europejskiej”. Otwierający ją europoseł SP Patryk Jaki stwierdził, że zmiana wynikająca z wprowadzenia mechanizmu warunkującego wypłaty dotacji od dochowania zasad praworządności jest „ustrojowo większa niż przejście z traktatu nicejskiego na lizboński”. – Już wtedy wiele osób krytykowało ten dokument, który zabierał wiele kompetencji państwom członkowskim na rzecz instytucji unijnych, ale mimo wszystko w miarę precyzyjnie określał, które kompetencje są wspólne, a które zostają w państwie członkowskim. Obecna zmiana, wiążąca się z rozporządzeniem łączącym budżet z praworządnością, idzie dalej, bo już nie ma takiego jasnego podziału, w które przymioty suwerennego państwa UE może ingerować, a w...