Sympatycy prezydenta USA Donalda Trumpa wtargnęli w środę do gmachu Kongresu, doprowadzając do wstrzymania posiedzenia amerykańskiego parlamentu, który zebrał się, aby zatwierdzić wyborczą wygraną prezydenta-elekta Joe Bidena. Demonstrantom udało się wejść m.in. do sali obrad Izby Reprezentantów oraz biura szefowej tej izby Nancy Pelosi. Zdjęcia przechadzających się po korytarzach Kongresu sympatyków Trumpa z flagami Konfederacji oraz bronią obiegły cały świat. Według informacji waszyngtońskiej policji w trakcie środowych zamieszek śmierć poniosły cztery osoby.

Reklama

O tę kwestię pytany był w czwartek na antenie TVP Info zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel. Prawo i Sprawiedliwość z ufnością patrzy na amerykańską konstytucję, na wypracowane od lat procedury demokratyczne. Wierzymy głęboko, że Stany Zjednoczone sobie z tym problemem poradzą - powiedział.

"Zawsze należy potępiać przemoc"

Przyznał jednak, że doniesienia z Waszyngtonu są niepokojące. Należy potępić przemoc, zawsze należy potępiać przemoc - co do tego nie ma żadnych wątpliwości (...) Jestem jednak głęboko przekonany, że gromada zadymiarzy nie oznacza ani końca świata, ani końca Stanów Zjednoczonych - stwierdził Fogiel.

Reklama

Odnosząc się do polskiej sceny politycznej, polityk ocenił, że w środę wieczorem można było zaobserwować "niesamowite wzmożenie emocjonalne po stronie opozycyjnej". Do tego stopnia, że niektórzy już byli przekonani, że (wiceprezydent) Mike Pence zmienia swoje zdjęcie w tle na Joe Bidena - dodał.

"Jeżeli ktokolwiek kwestionował wyniki wyborów, to była to opozycja"

Niezwykle zabawne było to oburzenie opozycji tymi gorszącymi scenami z Kapitolu i próby przyklejania tego w jakikolwiek sposób do Prawa i Sprawiedliwości, bo jak dotąd to jedyną siłą polityczną, która próbowała okupować polski parlament, była opozycja. Jeżeli ktokolwiek kwestionował wyniki wyborów, na przykład ostatnich prezydenckich, to była to opozycja i jej akolici. Jeżeli ktokolwiek wzywał do kryterium ulicznego, to był to kiedyś (ówczesny szef PO) Grzegorz Schetyna, a ostatnio ci wszyscy, którzy ramię w ramię z panią (liderką Strajku Kobiet Martą) Lempart stwierdzili, że władzę należy usuwać siłą - mówił.

Jeżeli ktoś dzisiaj na opozycji próbuje tego typu sugestie czynić, to jest to nie tylko absurdalne, ale najzwyklej w świecie głupie - powiedział Fogiel.

Po tym, gdy demonstranci opuścili budynek Kapitolu, Kongres wznowił obrady i oczekuje się, że w ciągu najbliższych godzin zatwierdzi wyborcze zwycięstwo Bidena. Burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser ogłosiła, że stan wyjątkowy będzie obowiązywał w amerykańskiej stolicy do 21 stycznia, czyli do pierwszego dnia po zaprzysiężeniu na prezydenta.