Komentując informacje "Naszego Dziennika", według której Wojskowe Służby Informacyjne przygotowywały materiały mające skompromitować hierarchów kościelnych, Antoni Macierewicz powiedział, że podpułkownik Leszek Tobiasz, który miał zajmować się tą sprawą, był zaufanym oficerem komunistycznych służb specjalnych.

Reklama

Według "NDz", Tobiasz miał odpowiadać między innymi za przygotowanie i udostępnienie wyselekcjonowanym dziennikarzom materiałów kompromitujących abp. Juliusza Paetza. Informacje o operacji, w której Tobiasz brał udział, są zawarte w Teczce Nadzoru Szczególnego kryptonim Anioł.

Podpułkownik Tobiasz, jest głównym świadkiem prokuratury w sprawie rzekomej korupcji w komisji weryfikacyjnej WSI oraz w sprawie związanego z tą sprawą dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego.

>>>Kulisy sprawy domniemanej korupcji w WSI

Zeznania Tobiasza, dotyczące domniemanej korupcji w komisji weryfikacyjnej WSI, Macierewicz uznał za potwarz. Zapowiedział też, że złożył doniesienie do prokuratury po publikacji "Naszego Dziennika".

Reklama

Informacjom "NDz" zaprzeczył w rozmowie Radiem ZET Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Sejmu i wiceszef SLD. Podkreślił, że do WSI w efekcie prowadzonych działań operacyjnych "mogły dotrzeć jakieś informacje o jednym, drugim, czy trzecim biskupie, księdzu", ale jeśli tak się działo, to były "natychmiast przekazywane właściwym służbom, jeśli tam były znamiona przestępstwa".

"Nic nie pamiętam, żebyśmy prowadzili jakąś operację przeciwko arcybiskupowi. Jeśli się zdarzyła jakaś jednoźródłowa notatka, a mogła się zdarzyć, to było wszystko, co mogło by być w tej sprawie. W związku z tym opisywanie czegoś, co było operacją jest kompletnie bez sensu" - tłumaczył Szmajdziński.

Macierewicz, w rozmowie z Polskim Radiem, przypomniał, że ustawa nakazuje upublicznienie aneksu do raportu z prac komisji likwidacyjnej WSI. Jego zdaniem prezydent Lech Kaczyński wstrzymuje się z decyzją o jego publikacji ze względu na problemy prawne - decyzję o publikacji aneksu musi kontrasygnować premier Donald Tusk, a ten - zdaniem byłego szefa komisji weryfikacyjnej - nie chce do tego dopuścić.