Jeszcze dziś premier spotka się z Jarosławem Kaczyńskim. Natomiast we wtorek na Radzie Gabinetowej z jego bratem Lechem. "Nasze propozycje dotyczące systemu emerytalnego i ułatwień dla przedsiębiorców to wszystko, co w tej naszej rewolucji październikowej ma się zdarzyć i jest warte poparcia" - przekonuje Donald Tusk. PiS ma jednak inną wizję spotkania z premierem i liczy, że to ich pomysły poprze rząd.

Reklama

"Chodzi o naszą propozycję ponadpartyjnego porozumienia dla gospodarki z udziałem opozycji, rządu, a także partnerów społecznych. To ograniczenie prywatyzacji w sytuacji, kiedy mamy bessę na giełdzie i prace nad budżetem, takie jak urealnienie dochodów budżetowych" - mówi DZIENNIKOWI szef klubu parlamentarnego PiS Przemysław Gosiewski i przypomina, że PiS mówi to od kilkunastu dni. "Podajemy rękę rządowi, który przez wiele tygodni nie zauważał sytuacji niebezpiecznej dla Polskiej gospodarki" - tłumaczy Gosiewski.

Zbigniew Chlebowski do planu PiS odnosi się bardzo sceptycznie. "To, co oni proponują, to jest jakiś bełkot" - mówi szef klubu parlamentarnego Platformy i dodaje, że jeśli PiS chce rzeczywiście pomóc rządowi w uzdrawianiu gospodarki, to powinno bez wahania poprzeć rządowe projekty ustaw. "Nam chodzi o konkrety. Trzeba się skupić na tym, co jest teraz realne, nad czym pracuje lub zaraz będzie pracował Sejm" - podkreśla Chlebowski.

Platforma liczy na poparcie PiS m.in. w sprawie emerytur pomostowych, ustawy o finansach publicznych i ordynacji podatkowej. Chce też przekonać polityków Prawa i Sprawiedliwości do jak najszybszego wejścia naszego kraju do strefy euro. Jak mówi nam polityk z otoczenia Donalda Tuska, to właśnie w tej ostatniej kwestii premier chce poświęcić najwięcej czasu w trakcie swojej rozmowy z prezesem Kaczyńskim.

Reklama

Nic jednak nie wskazuje na to, by ta misja mogła się powieść. "Uważamy, że Polska nie jest gotowa do wejścia do strefy euro już w 2011 r." - mówi Przemysław Gosiewski i wymienia zagrożenia, które jego zdaniem wiązałyby sie z przyjęciem europejskiej waluty: "Nastąpiłoby schłodzenie gospodarki. Poza tym wejściu do strefy euro towarzyszyłby poważny wzrost cen i obniżenie poziomu życia wielu Polaków".

Wszystko więc wskazuje na to, że spotkanie liderów dwóch największych partii nie przyniesie jakichś ważnych rozstrzygnięć, podobnie zresztą jak i jutrzejsze posiedzenie Rady Gabinetowej. "W kwestiach gospodarki PiS chce tak naprawdę tylko straszyć Polaków, by w ten sposób budować swój polityczny kapitał. Biorąc pod uwagę ich podejście do tej sprawy, nie wierzę, by na jakimkolwiek poziomie udało nam się dojść do porozumienia" - mówi nam jeden z ważnych polityków Platformy Obywatelskiej.