Unijny szczyt, poświęcony tzw. pakietowi klimatycznemu, zacznie się w czwartek. Choć otoczenie szefa rządu cały czas twierdzi, że obecność Lecha Kaczyńskiego w Brukseli jest zbędna, to prezydent wybiera się do stolicy UE.

Reklama

W tej sytuacji spekulowano, że znów może dojść do bitwy o samolot między Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim, podobnej do tej, do której doszło w październiku. Ostatecznie rządowym samolotem poleciał wówczas do Brukseli premier, a prezydent został zmuszony do wyczarterowania innej maszyny.

Tym razem sytuacja ma się nie powtórzyć. Wprawdzie Tu-154, którym prezydent podróżował do Azji, jest naprawiany w Moskwie, ale Rosjanie obiecali, że zdążą do środy.

Kłopot pojawi się wówczas, gdy rosyjska fabryka nie dotrzyma terminu. Bo premier i prezydent będą mieli do dyspozycji jedną sprawną maszynę. Lech Kaczyński już zapowiedział, że najpierw leci do Poznania na szczyt klimatyczny, a dopiero stamtąd do Brukseli. Natomiast premier do unijnej stolicy chce się udać prosto z Warszawy.

Reklama