W piątek zarząd Związku Banków Polskich zdecydował, że na dzisiejszym posiedzeniu rady BFG jego dwóch przedstawicieli poprze kandydaturę Jerzego Pruskiego. Wcześniej miał on już zapewnione poparcie trzech osób z Ministerstwa Finansów. To wystarczy do wyboru na szefa Funduszu. I to nawet, gdyby jedyny przedstawiciel Komisji Nadzoru Finansowego razem z dwoma reprezentantami NBP poparł konkurenta: byłego generalnego inspektora nadzoru bankowego Wojciecha Kwaśniaka, zgłoszonego przez bank centralny.

Reklama

NBP bardzo chciał zablokować kandydaturę Pruskiego. Ostatnią próbą miało być zaproponowanie kandydata kompromisowego.

"Liczyliśmy, że ZBP podtrzyma swoją opinię o tym, że procedura wyłaniania prezesa BFG przebiegła zbyt szybko" - przyznaje nasz rozmówca z NBP.

Kto mógłby być kompromisowym kandydatem podpowiedzianym bankowcom? "Choć najlepszy jest Kwaśniak, w takiej sytuacji można byłoby wybrać Andrzeja Podsiadłę" - usłyszeliśmy od ważnego urzędnika banku centralnego. Podsiadło, tak jak Skrzypek i Pruski, był w przeszłości prezesem PKO BP. Odszedł z tej funkcji po czterech latach rządów, protestując m.in. przeciw dokooptowaniu do zarządu... obecnego szefa NBP. Mimo to, jak twierdzą nasi rozmówcy w NBP, Skrzypek bardzo szanuje Podsiadłę.

Reklama

Ale wybór Pruskiego jest już przesądzony. Według naszych rozmówców z NBP, ale i z rządu, wskazanie przez ministra finansów właśnie tego kandydata nie było przypadkowe.

"To człowiek Rostowskiego, jest nielubiany nawet w samej Platformie" - przyznaje nasz rozmówca z rządu. "Pruski jest człowiekiem konfliktowym i bardzo pamiętliwym" - dodaje jeden z wiceministrów, który zna kulisy odwołania go z funkcji prezesa PKO BP. To wtedy doszło do konfrontacji Pruskiego z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem, którą premier uznał za niedopuszczalną i która zakończyła się dymisją prezesa PKO BP.

"Ze strony prezesa Skrzypka kłopotów we współpracy z BFG nie będzie, ale ciekawe jak długo minister Rostowski chce prowadzić z nami wojnę?" - mówi bliski współpracownik prezesa NBP.

Reklama

Na czym zdaniem NBP polega ta wojna? Na przejmowaniu coraz większej kontroli nad bankową siecią bezpieczeństwa. Oczywiście kosztem pozycji banku centralnego.

Najpierw minister finansów był patronem ustawy, która zlikwidowała nadzorowany przez NBP urząd generalnego inspektora nadzoru bankowego i przeniósł jego uprawnienia do Komisji Nadzoru Finansowego. KNF to organ administracji państwowej podległy premierowi.

Potem minister ograniczył rolę NBP w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym.

"NBP stracił praktycznie wpływ na tę instytucję. Zostaliśmy zepchnięci do roli organizacji lobbingowej" - utyskuje członek zarządu banku centralnego. Zmiany ustawy o BFG nie był w stanie zablokować prezydent, bo nowelizacja została połączona z wprowadzeniem gwarancji dla lokat bankowych.