To już siódmy strajk generalny od początku tego roku w Grecji. Grecy protestują przeciwko oszczędnościom i zmianom w prawie pracy, przyjętym w nocy z wtorku na środę.

Reklama

Grecka policja użyła gazu łzawiącego przeciwko demonstrantom w Atenach, którzy rzucali koktajle Mołotowa w stronę dwóch luksusowych hoteli w centrum miasta, w pobliżu siedziby parlamentu. Dziesiątki protestujących rzucały bombami zapalającymi, jeden samochód stanął w ogniu.

Ok. 200 uczestników marszu przeciw rządowym oszczędnościom zaatakowało w środę byłego ministra transportu przed siedzibą parlamentu w Atenach - podała agencja Reutera. Według świadków, minister jest ranny. Wykrzykując "Złodzieje! Wstydźcie się!" uczestnicy protestu rzucili się na Kostisa Hacidakisa, gdy wychodził on z parlamentu. Ministrowi po chwili udało się schronić w pobliskim budynku.

Ateny kolejny dzień stoją w ogromnych korkach. W związku z przeprowadzanymi od poniedziałku akcjami protestacyjnymi pracowników transportu publicznego nie jeździ metro, autobusy ani tramwaje. Mieszkańcy stolicy muszą korzystać z prywatnych samochodów.

Reklama

W związku ze strajkiem kontrolerów lotów, zamknięta jest przestrzeń powietrzna nad Grecją, a na skutek protestu pracowników żeglugi wszystkie statki pozostały w portach.

Radio i telewizja nie nadają wiadomości, ponieważ do strajku przyłączyli się również dziennikarze.

W strajku udział biorą także nauczyciele, lekarze, pracownicy sądów, banków, poczt oraz przedsiębiorstw państwowych, głównie energetycznych.

Reklama

Do uczestnictwa w strajku wezwały także związki zawodowe zrzeszające farmaceutów oraz pracowników sektora budowlanego.



W nocy z wtorku na środę parlament stosunkiem głosów 156 do 130 przyjął w trybie pilnym dwie reformy prawa pracy, obejmujące m.in. kolejne redukcje płac i możliwość przenoszenia niektórych pracowników sektora publicznego do innych zajęć w ramach restrukturyzacji.

Przedstawiciele socjalistycznego rządu premiera Jeorjosa Papandreu podkreślali, że zmiany prawa pracy są konieczne, aby pogrążony w kryzysie zadłużenia kraj mógł nadal korzystać z międzynarodowego pakietu ratunkowego. Pakiet ten opiewa w sumie na 110 miliardów euro i jest rozłożony na trzy lata.