W opinii "Spiegla" bez szybkiego odejścia Mubaraka z urzędu nie da się rozwiązać egipskiego kryzysu.

Tygodnik odnotowuje, że przez dziesięciolecia rządy niemieckie ściśle współpracowały z Mubarakiem, a obecnie coraz więcej niemieckich polityków uważa, iż przyjęcie go w Niemczech, gdy ustąpi, jest "rozsądną możliwością rozwiązania kryzysu w Egipcie".

Reklama

"Niemiecki rząd powinien dyskretnie zasygnalizować Mubarakowi, że może przybyć do Niemiec, jeśli zechce" - powiedział gazecie "Frankfurter Rundschau" eurodeputowany Elmar Brok (CDU), przypominając, że w 2003 roku podobną propozycję otrzymał obalony prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze, który jednak postanowił z niej nie korzystać.

Zdaniem Broka, jeśli przyjęcie Mubaraka w Niemczech byłoby sposobem na zapewnienie pokojowej transformacji w Egipcie, to należy tak postąpić.

"Spiegel" odnotowuje, że w podobnym tonie wypowiedzieli się i inni politycy niemieckiej koalicji rządzącej (CDU/CSU - FDP). Proponowali jednak tylko przyjęcie Mubaraka w Niemczech na badania lekarskie, po których mógłby nastąpić dłuższy okres rehabilitacji. Oficjalnie Mubarak nie przebywałby więc w Niemczech na emigracji.

Reklama



"Spiegel" dowiaduje się, że przeprowadzono już nawet rozmowy sondażowe z niemieckimi szpitalami, które mogłyby zająć się Mubarakiem. Podobno w grę wchodzi przede wszystkim klinika w Buehl koło Baden-Baden (Badenia-Wirtembergia). W zeszłym roku Mubarak korzystał już z pomocy lekarzy w Niemczech.

Reklama

Pozytywnie do takiego rozwiązania odniósł sie też socjaldemokratyczny eurodeputowany Martin Schulz. "Dlaczego by nie? - powiedział. - Jestem za każdym środkiem, który ułatwi jemu osobiście (Mubarakowi) godne odejście oraz transformację w Egipcie".

Przeciwny jest natomiast szef frakcji Zielonych w Bundestagu Juergen Trittin, który uważa, że Niemcy nie powinny pomagać Mubarakowi w ucieczce. "Byłaby to ostatnia rzecz, jakiej oczekują od nas Egipcjanie" - powiedział Trittin.

Szef partii Zielonych Cem Oezdemir podkreślił, że "Niemcy nie mogą być luksusowym schronieniem dla upadłych despotów".

Na wypadek, gdyby Mubarak przybył do Niemiec, obrońcy praw człowieka grożą pozwami, obciążając prezydenta odpowiedzialnością za tortury w Egipcie.