W oświadczeniu zamieszczonym na swej stronie internetowej kierowana przez Giennadija Ziuganowa partia zarzuciła prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi i premierowi Władimirowi Putinowi, że "nie zagwarantowali konstytucyjnych warunków do przeprowadzenia uczciwych i demokratycznych wyborów w kraju".

Reklama

KPRF w wyborach do niższej izby rosyjskiego parlamentu z 4 grudnia zdobyła 19,19 proc. głosów wobec 11,57 proc. w 2007 roku. Dało jej to 92 mandaty w Dumie, gdzie dotychczas miała 57.

Partia Ziuganowa - podobnie jak cztery lata temu - ustąpiła tylko Jednej Rosji, na której czele stoi Putin, a której listę wyborczą w obecnych wyborach parlamentarnych otwierał Miedwiediew.

Według Centralnej Komisji Wyborczej (CKW), Jedna Rosja uzyskała 49,32 proc. głosów, co przełożyło się na 238 mandatów w 450-miejscowej Dumie, tj. większość absolutną. W poprzedniej Dumie partia ta miała 315 mandatów, czyli większość kwalifikowaną.

Reklama

KPRF ogłosiła, że nie uznaje ogłoszonych przez CKW wyników wyborów w Mordowii, Dagestanie, Tuwie, Czeczenii i Inguszetii. "Konstatujemy, że rozszerza się strefa masowych naruszeń i fałszerstw. Wśród takich terytoriów znalazły się obwody: tambowski, saratowski, rostowski i tulski, a także Kraj Krasnodarski, Petersburg i region moskiewski" - oświadczono.

Partia Ziuganowa przekazała, że jej prawnicy przygotowali skargi do organów ścigania i sądów dotyczące tysięcy naruszeń podczas wyborów. Zapowiedziała też, że o wszystkich tych faktach i osobach odpowiedzialnych za bezprawne działania poinformuje w specjalnej "czarnej księdze".



Reklama

"KPRF żąda unieważnienia wyników głosowania w regionach, okręgach municypalnych i obwodach, w których odnotowano poważne naruszenia prawa wyborczego" - głosi oświadczenie.

Partia Ziuganowa wyraziła wotum nieufności przewodniczącemu CKW Władimirowi Czurowowi jako "niezdolnemu do zorganizowania uczciwych i czystych wyborów".

KPRF oceniła rezultaty wyborów jako "ciężką porażkę reżimu rządzącego".

Fałszerstwa wyborcze władzom Rosji zarzuciły również inne ugrupowania opozycyjne. W sobotę wyprowadziły one na ulice Moskwy około 25 tys. ludzi - a zdaniem niektórych źródeł nawet 40 tys. - oburzonych oszustwami przy urnach wyborczych.

Akcje protestacyjne odbyły się też w kilkudziesięciu innych miastach Rosji. W Petersburgu demonstrowało ponad 10 tys. osób, a w Nowosybirsku - 3 tys.