"Wielka ceremonia parafowania umowy to w obecnej sytuacji byłoby za wiele dobrego dla prezydenta (Ukrainy) Wiktora Janukowycza" - ocenił poseł niemieckiej chadecji Karl-Georg Wellmann.

Reklama

Jego zdaniem już na szczycie UE-Ukraina 19 grudnia mogłoby do dojść do parafowania porozumienia, jeżeli - jak zastrzegł - udałoby się do tego czasu rozwiązać "techniczne problemy". "Z ministerstwa spraw zagranicznych słychać, że w tej sprawie jest jeszcze co nieco do zrobienia" - powiedział Wellmann. Zdaniem dyplomatów wszystko wskazuje na to, że na poniedziałkowym szczycie umowa raczej nie zostanie parafowana; jeszcze we wtorek trwały negocjacje w sprawie dokumentu.

Wellmann podkreślił, że Unia nie powinna przyjmować wobec Ukrainy "retoryki kary" i musi kontynuować relacje polityczne. "Mamy interes w tym, by Ukrainę na trwałe związać z Europą" - powiedział PAP chadecki polityk.

Z kolei zdaniem posłanki niemieckich Zielonych Violi von Cramon w obliczu niepokojących wydarzeń na Ukrainie - w tym wyroku na byłą premier Julię Tymoszenko i innych działaczy opozycji, ograniczania wolności mediów oraz braku reform gospodarczych - umowy stowarzyszeniowej nie należy parafować w świetle jupiterów na wysokim szczeblu szczytu UE-Ukraina.

Reklama

"Nie widzę powodów, by nagradzać Ukrainę i Janukowycza za złą, a nawet katastrofalną politykę wewnętrzną" - powiedziała PAP von Cramon. Zastrzegła, że generalnie jest zwolenniczką zbliżenia Ukrainy z UE, a nawet przyznania temu państwu perspektywy członkostwa, ale - jak mówiła - prezydent Janukowycz nie dotrzymał jednak obietnic, jakie złożył w ciągu dwóch minionych lat.

"Nie powinniśmy mu dawać możliwości parafowania umowy stowarzyszeniowej przed dużą publicznością na szczycie. To byłby niewłaściwy sygnał - oceniła. - Parafowanie umowy powinno się odbyć w możliwie najbardziej skromnej formie".

Na kilka dni przed poniedziałkowym szczytem UE-Ukraina wciąż nie zakończono negocjacji nad treścią umowy stowarzyszeniowej. Głównym punktem spornym jest przyznanie Ukrainie perspektywy członkostwa w Unii.

Reklama

We wtorek ukraiński ambasador przy UE Konstantin Jelisiejew powiedział, że porozumiano się w sprawie zapisu, iż "Ukraina jest uznana za europejski kraj". Nie ma jednak zgody UE na wpisanie bezpośredniego odwołania do art. 49 traktatu UE, który mówi, że każdy kraj europejski ma prawo po spełnieniu określonych warunków starać się o członkostwo.

Poseł Wellmann ocenił, że Ukraina nie powinna przeceniać znaczenia zapisu o perspektywie członkostwa w UE. "Jeśli Ukraina za 10 czy 15 lat spełni warunki, to i tak wejdzie do Unii. To jest w naszym interesie. Decydujące są fakty, a nie zapisy" - powiedział chadecki polityk.

Jego zdaniem opór Berlina i innych krajów wobec przyznania w układzie stowarzyszeniowym perspektywy członkostwa w UE ma raczej "wymiar psychologiczny". "Biorąc pod uwagę obecne trudności z euro, nie byłoby mądrze mówić naszym wyborcom, że oto jest następny kandydat do Unii. Retoryka musi być ostrożniejsza" - ocenił Wellmann.

Zdaniem eksperta niemieckiej Fundacji Bertelsmanna Corneliusa Ochmanna do parafowania umowy stowarzyszeniowej między UE a Ukrainą dojdzie zapewne na początku stycznia na szczeblu urzędniczym. Na szczycie 19 grudnia będzie to niemożliwe - oficjalnie "ze względów technicznych", np. niemożności przetłumaczenia dokumentu w tak krótkim czasie.