Były mąż Whitney Houston, piosenkarz Bobby Brown niespodziewanie opuścił w sobotę jej uroczystości pogrzebowe skarżąc się, że ochroniarze wielokrotnie polecali mu aby przeszedł w inne miejsce i uniemożliwili mu kontakt z córką, którą miał ze zmarłą. W opublikowanym oświadczeniu Brown stwierdził, że po przybyciu na miejsce uroczystości ochrona trzykrotnie zmuszała go do zmiany miejsca i nie pozwoliła mu na zbliżenie się do jego córki, 18-letniej obecnie Kristiny Brown, którą miał z Whitney Houston.

Reklama

Brown i Houston rozwiedli się w 2007 r. po 15-letnim burzliwym, choć podobno pełnym namiętności, małżeństwie. Losy ich związku stały się tematem serialu telewizyjnego. Nie mogę zrozumieć dlaczego ochrona potraktowała moją rodzinę w ten sposób, prosząc tylko nas i nikogo więcej do przejścia. W tej sytuacji pocałowałem trumnę mojej byłej żony i wyszedłem nie chcąc urządzać sceny. Moje dzieci były kompletnie zdezorientowane - powiedział Brown.

Jego zdaniem, Whitney Houston, która zmarła tydzień temu w wieku 48 lat, w niejasnych okolicznościach, w pokoju hotelowym w Beverly Hills, wolałaby aby uczestniczył w pogrzebie.Nie sądzę aby Whitney chciałaby aby to się stało - powiedział. W okresie małżeństwa z Brownem, Whitney Houston zaczęła zaniedbywać karierę; rzadziej nagrywała nowe utwory a ich poziom obniżył się. Przyznała się też wówczas publicznie do uzależnienia od narkotyków i alkoholu. Fani Houston od dawna obarczali Browna winą za zrujnowanie jej kariery i zdrowia.