Na potrzeby rozpoczynającego się w poniedziałek procesu w budynku sądu okręgowego w Oslo przygotowano salę mogącą pomieścić kilkaset osób, z oddzielonym szkłem pancernym pomieszczeniem dla oskarżonego. Rozprawa będzie transmitowana do 17 innych sądów okręgowych w kraju, dzięki czemu będą mogły uczestniczyć w niej wszystkie związane ze sprawą osoby. Wśród nich aż 813 ma status poszkodowanych.

Reklama

Ze względów bezpieczeństwa wokół budynku sądu w Oslo zamkniętych zostanie kilka najbliższych ulic, a każdy uczestnik rozprawy przejdzie kontrolę podobną do tych przeprowadzanych na lotniskach. Sąd znajduje się w pobliżu budynków rządowych, gdzie Breivik podłożył materiały wybuchowe.

Breivik przyznał się zarówno do podłożenia bomby jak i do masakry na wyspie Utoya, ale nie uważa, że popełnił przestępstwo; tłumaczył, że chciał zapobiec wielokulturowości i muzułmańskiej inwazji w Europie.

O tym, czy Breivik jest winny zarzucanych mu czynów, a jeśli tak, to jaką otrzyma karę, zadecyduje pięć osób: dwóch sędziów zawodowych oraz trzech ławników. Podczas podejmowania decyzji głos sędziego i ławnika ma taką samą wartość.

Składowi sędziowskiemu przewodniczy kobieta, doświadczona sędzia Wenche Elizabeth Arntzen, drugim sędzią jest Arne Lyng. Ławnicy to recepcjonista Thomas Indrebo, nauczycielka Diana P. Fynbo oraz pracujący w samorządzie miasta Oslo, Ernst H. Nielsen, ojciec działacza Norweskiej Partii Pracy, której działacze młodzieżowi stali się obiektem ataku ze strony oskarżonego. Nie uznano to za fakt mogący podważyć bezstronność Nielsena.

Reklama

Zgodnie obowiązującym w Norwegii prawem Breivikowi grozi maksymalnie do 21 lat więzienia lub w przypadku stwierdzenia niepoczytalności - pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Ogłoszony przez psychiatrów 10 kwietnia raport stwierdza, że Breivik jest poczytalny. Wcześniejsza diagnoza dowodziła, że choruje on na schizofrenię i nie może być sądzony. Psychiatrzy będą obecni na sali rozpraw.

Według przygotowanego przez sąd planu rozprawa ma trwać 10 tygodni, czyli zakończyć się 22 czerwca. Oskarżycielami jest dwóch prokuratorów: Inga Bejer Engh oraz Svein Holden, którzy chcą przesłuchać 99 świadków. Głównym obrońcą Breivika jest Geir Lippestad, a pomagają mu Odd Ivar Gron, Tord Jordet i Vibeke Hein Baera.

Reklama

Na podstawie wypowiedzi udzielanych przez adwokata Breivika można wnioskować, że linia obrony będzie opierać się na dwóch punktach. Z jednej strony mecenas Lippestad może próbował udowodnić przed sądem, że Breivik dokonał ataku terrorystycznego, ponieważ przez panującą w Norwegii poprawność polityczną nie mógł w normalny sposób głosić swoich poglądów.

Z drugiej strony obrona może skupić się na próbie współobciążenia norweskich instytucji państwowych winą za zbrodnie dokonane przez Breivika. Służby specjalne Norwegii przyznały, że Breivik widniał na liście osób, o których wiedziano, że sprowadzały substancje do produkcji materiałów wybuchowych. Nic jednak nie zrobiono, aby powstrzymać plany terrorysty. Ponadto policja sama przyznała, że popełniła wiele błędów, umożliwiając Breivikowi po zdetonowaniu ładunku w dzielnicy rządowej w Oslo dotarcie na wyspę Utoya i dokonanie tam masakry. Breivik powiedział, że sam dzwonił na policję i chciał się poddać.

Niewykluczone, że Lippestad wykorzysta też na korzyść oskarżonego istnienie dwóch sprzecznych raportów na temat zdrowia psychicznego Breivika.

Adwokat Breivika był obrońcą skazanego w 2002 roku na 17 lat więzienia neonazisty Ole Nicolai Kvislera, uznanego za winnego współudziału w morderstwie 16-letniego Benjamina Hermansena, którego ojciec pochodził z Ghanny. Było to pierwsze w historii Norwegii morderstwo na tle rasistowskim. Sprawa była opisywana przez media, a poruszone społeczeństwo organizowało marsze milczenia.

Sprawa Breivika spowodowała w Norwegii debatę nad zaostrzeniem kar za najcięższe przestępstwa. W przygotowaniu jest nowe prawo, które przewiduje zwiększenie o 10 lat kary za terroryzm.

Proces Breivika cieszy się wyjątkowym zainteresowaniem mediów - w sądzie okręgowym w Oslo akredytowało się 800 dziennikarzy z całego świata. W Norwegii trwa debata, czy media powinny umożliwiać Breivikowi propagowanie jego niebezpiecznych idei. W jednym z sondaży 68 proc. Norwegów stwierdziło, że media zbyt dużo miejsca poświęcają Breivikowi. Dziennik "Dagbladet" umożliwia na swojej stronie internetowej niewyświetlanie informacji o procesie.

W Skandynawii pojawiły się opinie, że na rozgłosie chce skorzystać obrońca Breivika. Geir Lippestad wraz ze współpracownikami z kancelarii wystąpił w profesjonalnej sesji zdjęciowej, stylizowanej na amerykański serial o środowisku prawniczym. Z gotowych zdjęć mogą korzystać dziennikarze.