Gdy Władimir Putin, po wygranych wyborach na prezydenta Rosji oświadczył, że nie pojedzie na szczyt G8, z Waszyngtonu nadeszła informacja o nieobecności Baracka Obamy na szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku we Władywostoku. Powód? Tocząca się kampania przed wyborami prezydenckimi - tłumaczył rzecznik Białego Domu, Jay Carney. Zapewniał, że amerykański przywódca informował o tym Dmitrija Miedwiediewa jeszcze w marcu. Tym niemniej Obama z niecierpliwością wyczekuje spotkania z Władimirem Putinem w przyszłym miesiącu w Meksyku na szczycie G20.

Reklama

Oficjalnie więc wszystko jest w porządku. Jednak amerykańskie media pisały, że decyzja Putina o tym, by nie przyjechać do USA na szczyt G8, wprawiła Biały Dom w osłupienie. Barack Obama zaś zdecydował o dyplomatycznej odpowiedzi.

Poza nieobecnością we Władywostoku, administracja prezydenta zmienia też format rozmów Baracka Obamy z Dmitrijem Miedwiediewem, nowym rosyjskim premierem. Wcześniej planowano przeprowadzenie za zamkniętymi drzwiami Gabinetu Owalnego rozmów prezydentów USA i Rosji.

Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Czas spotkania Miedwiediewa z Obamą zostanie drastycznie skrócony, nowy rosyjski premier nie zostanie także wpuszczony do słynnego Gabinetu Owalnego.

Reklama

Jednak w Moskwie te zmiany na nikim nie robią wrażenia. Miedwiediew nie leci tam z powodu rozmów z prezydentem Obamą, a by uczestniczyć w pracach , choć spotkają się oni w czasie szczytu - usłyszeli reporterzy "Kommiersanta" w rosyjskim Białym Domu.