Na szczycie 28 – 29 czerwca przywódcy Unii Europejskiej prawdopodobnie przyjmą założenia programu budowy unii fiskalnej i bankowej, która ma pomóc w uratowaniu euro. To efekt zwrotu w strategii Angeli Merkel, która jest gotowa stworzyć system gwarancji dla wszystkich instytucji finansowych w UE, a nawet zgodzić się w długiej perspektywie na emisję euroobligacji.
Wiadomość o zmianie stanowiska kanclerz Niemiec ujawnił dziennik „Die Welt”. Szczegóły nowej struktury Unii miałyby być dopracowane w drugiej połowie roku, tak aby projekt zmian w traktacie o UE był gotowy wiosną 2013 r.
Niemcy nie idą jednak tylko na ustępstwa: domagają się ich także od swoich partnerów, a przede wszystkim od prezydenta Francji Francois’a Hollande’a. Chodzi o powrót do wylansowanego rok temu przez niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeuble pomysłu powołania europejskiego ministra finansów. Bruksela miałaby otrzymać szerokie kompetencje w opracowaniu budżetów narodowych poszczególnych państw.
Chcemy wiedzieć, czy nasi partnerzy chcą więcej Europy i trwałego uratowania strefy euro, czy tylko więcej niemieckich pieniędzy - mówi dziennikowi „The Wall Street Journal” źródło z otoczenia kanclerz Niemiec. I dodaje: wszystkie elementy nowej struktury Unii muszą być dyskutowane łącznie, a nie w oderwaniu.
Reklama
Na razie nie wiadomo, czy Paryż zgodzi się na takie rozwiązanie. Do tej pory Francja odrzucała możliwość podporządkowania swojej polityki budżetowej Brukseli. Ale jedno jest pewne: manewr Merkel oznacza, że nie będzie ona już na następnym szczycie Unii izolowana jako jedyna przeciwniczka stymulowania wzrostu gospodarczego. A tak właśnie było na ostatnim spotkaniu przywódców UE w maju.
Reklama
Najbardziej zaawansowany jest pomysł powołania unii bankowej. Już jutro Komisja Europejska przedstawi jej szczegółowe założenia. Projekt składa się z trzech części: funduszu dla ratowania upadających banków, który zdaniem „Financial Timesa” mógłby mieć do dyspozycji 1 bilion euro (choć na razie nie wiadomo, skąd miałaby pochodzić ta suma) i prawdopodobnie byłby włączony do struktur Europejskiego Banku Centralnego (EBC), instytucji zajmującej się nadzorem nad działalnością unijnych banków komercyjnych, w tym zachowaniem odpowiedniej ostrożności przy udzielaniu kredytów, oraz jednolitym systemem gwarancji wypłaty środków zdeponowanych na kontach bankowych.
Nowe rozwiązanie ma uspokoić rynki finansowe, które są pełne obaw co do wypłacalności hiszpańskich banków po tym, jak poniosły one kolosalne straty na rynku nieruchomości. Dlatego zmiana kursu Berlina, choć jeszcze nieoficjalna, już uzyskała poparcie premiera Hiszpanii Mariano Rajoya. Musimy zgodzić się na kompromis i powołać europejską instytucję, która zapewni scentralizowaną kontrolę finansów publicznych – powiedział.
Pozostaje kwestia czasu. Ze względu na skomplikowaną procedurę uzgadniania, a potem ratyfikacji nowych rozwiązań, ich wejście w życie może zająć pięć lat, a być może nawet więcej. Tymczasem amerykańsko-węgierski finansista Georges Soros uznał, że unijnym przywódcom pozostało nie więcej niż trzy miesiące na uratowanie strefy euro, a nawet samej Unii Europejskiej.