W sobotnim "Financial Timesie" na pierwszym miejscu historyk Niall Ferguson i Nouriel Roubini radzą rekapitalizację banków eurostrefy przez Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF) i mający go zastąpić Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (EMS). W zamian za to instytucje te stałyby się akcjonariuszami uprzywilejowanymi bez prawa głosu (niemymi). Obecne podejście do rekapitalizacji banków przez rządy zaciągające dług na krajowych rynkach obligacji, bądź pożyczające z EFSF (lub stosujące oba te rozwiązania jednocześnie), zdaniem Roubiniego i Fergusona okazało się katastrofą dla Grecji i Irlandii: powiększyło ich dług publiczny, czyniąc go jeszcze mniej wypłacalnym, a same banki uczyniło bardziej ryzykownymi.

Reklama

W celu zapobieżenia runowi na banki eurostrefy (pewnemu w przypadku wyjścia Grecji i możliwemu nawet w przypadku jej pozostania w strefie), obaj naukowcy proponują utworzenie w ramach UE systemu ubezpieczenia depozytów finansowanego przez banki (z podatku od transakcji finansowych lub z należności od finansowych zobowiązań). Eurostrefa potrzebuje też procedury likwidacyjnej wobec banków przewidującej, że wierzyciele nieposiadający zabezpieczonych roszczeń ponieśliby straty w pierwszej kolejności, a dopiero na dalszym etapie angażowane byłyby pieniądze podatnika. Należy też dopilnować, by banki nie były na tyle duże, że ich upadek zachwiałby gospodarką. Konieczny jest też europejski system nadzoru i regulacji.

Drugim kierunkiem działań powinny być reformy strukturalne prowadzące do zwiększenia wydajności pracy i uruchomienie motorów wzrostu, m.in. przez poluzowanie polityki pieniężnej EBC, bodziec fiskalny w największych gospodarkach, reformy usuwające wąskie gardła i pobudzające podaż w państwach śródziemnomorskich, zwyżki płac powyżej wydajności pracy w największych gospodarkach dla zwiększenia przychodów ludności i konsumpcji. Ostatnim punktem jest tzw. mutualizacja (wspólna odpowiedzialność) za dług. Roubini i Ferguson przychylają się do niemieckiej propozycji czasowego, wspólnego funduszu skupywania długu, niebędącego wstępnym etapem euroobligacji. Zaznaczają, że popierają to rozwiązanie nie dlatego, że jest najlepsze, lecz dlatego, że jest jedyną formą, która może uśmierzyć obawy Niemców, że biorą na swe barki nadmierne ryzyko kredytowe.

Główne ryzyko polega na tym, że każda propozycja do przyjęcia dla Niemiec pociągałaby za sobą tak dużą utratę suwerennego prawa do podejmowania przez państwa decyzji dotyczących ich polityki fiskalnej, że byłaby nie do zaakceptowania dla państw peryferyjnych, zwłaszcza Włoch i Hiszpanii. Ale zrzeczenie się pewnego zakresu suwerenności jest nieuchronne - wskazali naukowcy na łamach "FT".

Reklama