Ewentualne użycie broni chemicznej będzie zupełnie nie do zaakceptowania dla całej wspólnoty międzynarodowej. Oczekuję natychmiastowej reakcji, gdyby do tego doszło - powiedział sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego tuż przed rozpoczęciem wtorkowego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw NATO w Brukseli.

Reklama

Także prezydent USA Barack Obama ostrzegł w poniedziałek syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, że jeśli użyje broni chemicznej przeciwko siłom opozycji, to narazi się na "konsekwencje". Jeden z urzędników amerykańskich, jak podawała agencja Reuters, twierdził, że Damaszek pracuje już nad bojowym gazem sarin, który powoduje paraliż i śmierć.

Oczekuje się, że trwający od marca 2011 roku konflikt w Syrii będzie jednym z głównych tematów posiedzenia szefów dyplomacji państw NATO oraz Rady NATO-Rosja. Sojusz - jak powiedział Rasmussen - powinien zdecydować o rozmieszczeniu baterii pocisków przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot w będącej członkiem NATO Turcji, by chronić ją przed atakiem z Syrii.

Jak się przypuszcza, walczący od ponad półtora roku z rewoltą reżim prezydenta Asada posiada kilkaset rakiet balistycznych, zdolnych przenosić chemiczne głowice bojowe. Wystrzelone z Syrii pociski artyleryjskie zabiły dotąd w Turcji pięć osób.

Reklama

Jak wiecie, sytuacja na południowo-wschodniej granicy NATO jest bardzo niepokojąca. Turcja poprosiła Sojusz o wsparcie. Jesteśmy w pełni solidarni z Turcją. Spodziewam się, że sojusznicy z NATO podejmą decyzję (w sprawie rakiet Patriot) w ciągu dnia - powiedział Rasmussen.

Zdaniem Rasmussena NATO powinno zademonstrować determinację, że jest gotowe "bronić sojusznika". Ale "jak już to jasno mówiliśmy, rozmieszczenie (rakiet Patriot) będzie miało charakter defensywny. To w żaden sposób nie będzie oznaczać wsparcia dla (ewentualnej) strefy zakazu lotów lub jakichkolwiek ofensywnych operacji" - powiedział Rasmussen.

Dodał, że to samo usłyszy podczas Rady NATO-Rosja we wtorek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.

Reklama

Rosja sprzeciwia się rozmieszczeniu rakiet Patriot w Turcji, twierdząc, że spowoduje to eskalację krwawego konfliktu wewnętrznego w Syrii. Ponadto Rosja postrzega rozmieszczenie baterii antyrakietowych w pobliżu swoich granic jako zagrożenie dla swego bezpieczeństwa.

Prezydent Władimir Putin ostrzegał w czasie swojej poniedziałkowej wizyty w Turcji, że rakiety mogą doprowadzić do wzrostu napięcia między tym krajem, a Syrią. Jest takie powiedzenie, że jeśli strzelba wisi na ścianie na początku spektaklu, to do jego końca na pewno wystrzeli, a po co nam dodatkowe strzały na granicy - cytuje słowa prezydenta gazeta "Moscow Times".

Dialog NATO-Rosja jest oparty na wzajemnym zaufaniu i przejrzystości, a naszym celem pozostaje zbudowanie strategicznego partnerstwa - podkreślił we wtorek Rasmussen. Relacje NATO-Rosja - jak dodał szef Sojuszu - potrzebują "nowej energii", by wzmocnić współpracę w ciągu najbliższych lat.

Oprócz USA, tylko Niemcy i Holandia dysponują najnowocześniejszą wersją systemu rakietowego Patriot, pozwalającą na zwalczanie zarówno samolotów jak i rakiet. Wszystkie trzy kraje deklarowały już swój zamiar wzmocnienia obrony Turcji "w ramach swych suwerennych procedur" - informowały niedawno służby prasowe NATO.

Ponieważ procedury decyzyjne zajmą dużo czasu (w Niemczech wymagana jest zgoda parlamentu) dyplomaci w NATO oceniają, że Patrioty będą operacyjne w pierwszym kwartale 2013 roku. Jak twierdzą niemieckie media, Berlin wyśle nad granicę z Syrią dwie baterie Patriotów z obsługą liczącą maksymalnie 170 żołnierzy. Dyplomaci w NATO szacują, że w sumie wraz z rakietami pojedzie do Turcji około 300-400 żołnierzy z trzech państw posiadających najnowocześniejsze Patrioty.