Aksa Mahmud wiodła żywot przeciętnej, brytyjskiej nastolatki, odbierającej prywatną edukację w zakresie radiografii w rodzinnym Glasgow. W listopadzie ubiegłego roku postanowiła wyjechać do Syrii i przyłączyć się do ekstremistów z – wtedy jeszcze – Państwa Islamskiego Syrii i Iraku (ISIS). Ślad po niej zaginął. Do czasu. Media obiegły właśnie doniesienia, że Aksa Mahmud jest ważną postacią w żeńskim oddziale policji obyczajowej zorganizowanym przez Państwo Islamskie w Rakce – syryjskim mieście będącym nieoficjalną stolicą organizacji.

Reklama
Media

Oblubienice dżihadu

To nie jedyna młoda dziewczyna z zachodniego kraju, która zdecydowała się rzucić wszystko dla dżihadu. W kwietniu media informowały o dwóch nastolatkach bośniackiego pochodzenia z Austrii – 15-letniej Sabinie Selimovic i 16-letniej Samrze Kesinovic – które najpierw samolotem z Wiednia dostały się do Turcji, a następie prawdopodobnie przekroczyły granicę z Syrią. Ich rodzice znaleźli w zeszytach nastolatek zapiski, w których dziewczyny piszą o „obraniu właściwej drogi” i że chcą „przyłączyć się do walk w Syrii”.

Reklama

Z kolei w maju Wielką Brytanią wstrząsnęła historia 16-letnich sióstr bliźniaczek Salmy i Zahry Halane, które wyjechały do Syrii po to, aby dołączyć do swojego starszego brata (ten przyłączył się do ekstremistów rok wcześniej, rzucając studia medyczne) i „poślubić dżihadystów”. W grudniu zeszłego roku do Syrii zbiegły także dwie nastoletnie Norweżki somalijskiego pochodzenia.

Do Syrii wyjechała też Umm Haritha, 20-letnia obywatelka Kanady. Tam poślubiła bojownika Państwa Islamskiego, niejakiego Abu Ibrahima al-Suediego, 26-letniego Palestyńczyka zamieszkałego uprzednio w Szwecji. Ich małżeństwo dobiegło gwałtownego końca w maju, kiedy Abu Ibrahim zginał w trakcie potyczki ISIS z Frontem al-Nusra, inną dżihadystyczną organizacją działającą na terenie Syrii.

Dwa dni po jego śmierci Umm Haritha zamieściła na Twitterze wpis, w którym prosiła Allaha o wskrzeszenie męża „światłem z każdej części jego ciała”.

Reklama

Policjantki na straży szariatu

Nikt dokładnie nie wie, ile kobiet z zachodnich krajów zdecydowało się na podróż do terytorium kontrolowanego przez Państwo Islamskie. Jak szacuje amerykańska, prywatna agencja wywiadowcza Soufan Group do maja do ISIS przyłączyło się ok. 3 tys. osób z krajów Zachodu.

Zdaniem Petera Neumanna, dyrektora Międzynarodowego Centrum Studiów nad Radykalizacją (ICSR, International Centre for the Study of Radicalization) w Londynie, 10-15 proc. z nich to kobiety. Większość ma 18-24 lata, chociaż są też wyjątki, jak 45-letnia Sally Jones, bezrobotna, samotna matka z Wielkiej Brytanii, która wyjechała do Syrii wraz z 10-letnim synem i wyszła tam za mąż za 20-letniego bojownika.

Fenomen kobiet opuszczających zachodnie kraje, aby przyłączyć się do świętej wojny nigdy nie był tak silny i widoczny jak teraz, kiedy Państwo Islamskie notuje sukcesy. Zresztą mowa nie tylko o kobietach z Zachodu, ale także z Bliskiego Wschodu. Pierwsze doniesienia o tym, że Państwo Islamskie zorganizowało w ramach swoich struktur kobiece oddziały pojawiły się już w styczniu. Chodziło o jednostki policji obyczajowej al-Hisba, której podstawowym zadaniem jest pilnowanie przestrzegania prawa szariatu na terenach kontrolowanych przez ISIS.

Państwo Islamskie przykłada wielką wagę do funkcjonowania obyczajówki i przeznacza na jej organizację ogromne siły i środki. Tylko na terenie stołecznej prowincji Rakka wyznaczono ponad 40 posterunków al-Hisby, działających równolegle do „zwykłych” sił policyjnych.

Kobiece jednostki obyczajówki nazywają się al-Khansa i Um Rajan. Działają na terenie stołecznej Rakki. Głównym ich zadaniem jest pilnowanie przestrzegania szariatu przez inne kobiety, przede wszystkim reguł dotyczących ubioru.

- Stworzyliśmy te jednostki, aby poszerzać świadomość religijną wśród kobiet i aby karać te, które nie postępują zgodnie z prawem. Zapewniliśmy im ich własne pomieszczenia, aby nie dopuścić do mieszania się kobiet z mężczyznami – przytaczał w połowie roku słowa Abu Ahmada, członka administracji w Rakce z ramienia Państwa Islamskiego portal „Syria Deeply”. – Dżihad nie jest obowiązkiem wyłącznie dla mężczyzn. Kobiety także mają rolę do odegrania – podkreślił.

Kobiety z żeńskiej brygady podchodzą do swoich obowiązków bardzo skrupulatnie. Zarabiają ok. 450 zł miesięcznie. Do ich zadań należy chociażby kontrolowanie ubioru kobiet na rogatkach miast, które dojeżdżają busami do pracy. Ale nie tylko. W lipcu „Syria Deeply” donosił nalocie bojowniczek z al-Khansa na jedną z żeńskich szkół. Aresztowały 10 uczennic, dwie nauczycielki i sekretarkę pod zarzutem, że ich chusty nie są wystarczająca grube i nie zasłaniają w odpowiedni sposób ciała. Dziewczęta i kobiety przewieziono do aresztu ISIS w Rakce, gdzie każdej wymierzono karę w wysokości 30 batów.

Kobieta na świętej wojnie

Jak wskazują eksperci, Państwo Islamskie swoje rządy wprowadza stopniowo, konsolidując władzę w miarę upływu czasu i miażdżenia lokalnego oporu. Sytuacja powyżej nie miałaby dzisiaj już miejsca, bowiem – jak donosiło na początku miesiąca „Syria Deeply” – kobiety i dziewczęta już nie uczęszczają do szkół, chyba, że uda im się znaleźć mężczyznę towarzyszącego im w drodze do i ze szkoły. Mieszkanki Rakki muszą ponadto ubierać się na czarno i mieć zasłonięte twarze. W kawiarniach nie wolno im siedzieć z mężczyznami, a na targu odzywać się samodzielnie do sprzedawców.

Państwo Islamskie, choć obyczajowo ultrakonserwatywne, zaskakuje przekazem kierowanym do kobiet. Jest to w świecie dżihadu stanowcza nowość, bowiem ani al-Kaida, ani żadna inna organizacja terrorystyczna w tak aktywny sposób nie podkreślały służebnej (ale jednak) roli kobiety w świętej wojnie.

Nigdy wcześniej też media społecznościowe nie były wykorzystywane w takiej skali celem wzmocnienia tego przekazu. Swego czasu słynny był blog użytkowniczki ukrywającej się pod pseudonimem Umm Layth, która opisywała radości życia u boku prawdziwego bojownika.

Allahu Akbar, nie znajduję słów na opisanie co czuję, kiedy siedzę z siostrami czekając na wiadomość o tym, czyj mąż osiągnął męczeństwo - pisała.

Dzisiaj jest już prawie pewne, że pod pseudonimem Umm Layth ukrywała się Aksa Mahmud. Razem z nią w brygadzie al-Khansa służy ok. 30 Brytyjek.