Posiedzenie europarlamentu dotyczyło zagrożeń w cyberprzestrzeni. Jak jednak twierdzi Richard Corbett, polski eurodeputowany był bardziej zajęty tym, co działo się na ekranie jego laptopa, niż przemówieniem.

Jak tłumaczy się Janusz Korwin-Mikke? Polityk twierdzi na swoim profilu na Facebooku, że całe przemówienie to ględzenie, on ma podzielną uwagę, a do tego to nie pierwszy raz, gdy gra podczas obrad. Później na Twitterze napisał, że pasjans mu wyszedł.

Reklama