Data tego referendum - w którym Brytyjczycy zostaną zapytani, czy przyjąć nowe warunki, czy wystąpić z Unii Europejskiej, jak tego żąda eurosceptyczna połowa elektoratu - to najpóźniej koniec 2017 roku. Ale do tego czasu z pewnością nie uda się zmienić unijnych traktatów - pisze w "Sunday Times" wiceprzewodniczący eurosceptycznej grupy poselskiej Conservatives for Britain, były minister obrony Liam Fox. Nie będzie więc w zasadzie nad czym głosować. Fox przewiduje, że premier David Cameron zdoła uzyskać w rokowaniach ustępstwa, ale co najwyżej w formie solennych gwarancji, że trafią one w przyszłości do nowej wersji traktatu unijnego.

Reklama

Tymczasem we Francji, Danii, Holandii, Niemczech i Irlandii nie wystarczy zgoda rządu, czy nawet parlamentu na wprowadzenie zmian. Prawo wymaga, by wszelkie nowe zapisy traktatowe poddać pod referendum. Gdyby więc Brytyjczycy zagłosowali "tak" w swoim referendum, to tak jakby zgodzili się, by o przyszłości ich członkostwa w Unii zadecydował elektorat w Niemczech, Francji czy Irlandii - pisze Liam Fox w "Sunday Times".