NATO działa w oparciu o przysięgę muszkieterów: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, przy czym zasada "jeden za wszystkich" jest ważniejsza, gdyż pod pojęciem "jeden" należy rozumieć Amerykę - pisze autor komentarza Hubert Wetzel.

Reklama

Zasada udzielenia pomocy zdefiniowana w artykule 5. traktatu NATO jest przede wszystkim zobowiązaniem USA do obrony europejskich sojuszników w przypadku militarnego ataku - dodaje publicysta.

Uzależniając obowiązek pomocy od warunków, w tym od tego, czy zaatakowany kraj NATO był posłuszny, republikański kandydat na prezydenta Donald Trump podważa sens istnienia Sojuszu - ocenia Wetzel.

Z obowiązku pomocy (Trump) robi polityczny interes oparty na wzajemności - krytykuje komentator "Sueddeutsche Zeitung". Jakie "zobowiązania" wobec USA miałoby wypełnić tak małe państwo jak Estonia, zanim Trump uzna, że jest godne, by bronić je przed rosyjskim atakiem? - pyta.

Reklama

Jednym zdaniem Trump wyrzucił na śmietnik 60 lat amerykańskiej polityki sojuszniczej - twierdzi Wetzel. Komentator podkreśla, że obowiązek pomocy jest "sercem NATO". Trump odrzuca je jak nieruchomość, która przestała przynosić zyski - krytykuje publicysta "SZ", dodając, że zaprasza tym samym Rosję do rozszerzenia swojej agresji na kraje należące do NATO.

Jest to głupie i niebezpieczne - ostrzega Wetzel. Zdaniem komentatora zyska na tym nie Ameryka, lecz Rosja. Likwidację NATO, której nie zdołał dokonać prezydent Władimira Putin, załatwi być może niebawem jego amerykański kolega - konkluduje Wetzel na łamach "Sueddeutsche Zeitung".

Kandydat Partii Republikańskiej do Białego Domu Donald Trump powiedział w wywiadzie dla "New York Timesa", że jako prezydent nie zagwarantuje obrony krajom sojusznikom USA w NATO, jeśli nie wypełniły one swoich zobowiązań wobec Ameryki. Trump sugerował, że może nie rozciągnąć automatycznych gwarancji bezpieczeństwa dla krajów członkowskich NATO wynikających z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Dokument mówi o przyjściu z pomocą każdemu krajowi członkowskiemu będącemu obiektem agresji.

Reklama