Zschaepe przeczytała krótkie oświadczenie, w którym przyznała, że dawniej identyfikowała się częściowo z nazistowską ideologią, jednak obecnie zmieniła zdanie. - Dziś oceniam ludzi nie na podstawie ich pochodzenia czy poglądów politycznych, lecz ze względu na ich zachowania - powiedziała w 313. dniu procesu przed sądem w Monachium.

Reklama

Oskarżona wyraziła skruchę po raz pierwszy i przeprosiła rodziny ofiar w grudniu 2015 roku, jednak wówczas jej oświadczenie zostało odczytane przez adwokatów. Stwierdziła wówczas, że nie brała udziału w zamachach, lecz dowiadywała się o nich po fakcie od swoich partnerów życiowych, Uwe Boehnhardta i Uwe Mundlosa.

Proces Zschaepe rozpoczął się 6 maja 2013 roku. 41-letnia kobieta oskarżona o współudział w zamordowaniu w latach 2000-2007 ośmiu drobnych tureckich przedsiębiorców i jednego greckiego restauratora oraz niemieckiej policjantki. Członkowie NSU dokonali ponadto 15 napadów na banki i dwóch zamachów bombowych.

Reklama

Mundlos i Boehnhard popełnili w listopadzie 2011 roku samobójstwo, otoczeni przez policję w przyczepie kempingowej po nieudanym napadzie na bank w Eisenach. Po śmierci swoich kompanów Zschaepe podpaliła mieszkanie w Zwickau w Saksonii, ostatnim miejscu pobytu trojga terrorystów, i oddała się w ręce policji.

Parlamentarne komisje śledcze powołane przez Bundestag oraz przez parlamenty regionalne wykazały, że niemiecka policja popełniła podczas śledztwa przeciwko NSU rażące błędy. Błędy aparatu ścigania oraz pomoc ze strony skrajnie prawicowych sympatyków w niemieckim społeczeństwie umożliwiły neonazistowskim terrorystom bezkarne działanie przez ponad 10 lat.

Adwokaci rodzin ofiar uznali wystąpienie Zschaepe za element nowej strategii realizowanej z inicjatywy jej prawników. Media uważają, że odmawianie zeznań może wpłynąć niekorzystnie na wymiar kary, dlatego adwokaci poradzili jej, by przerwała milczenie. Tygodnik "Der Spiegel" napisał na swej stronie internetowej, że celem Zschaepe jest uniknięcie zarzutu współudziału w zbrodniach. Jeżeli ta taktyka powiedzie się, będzie grozić jej kara nie jak dotychczas 20 lat więzienia, lecz znacznie mniejsza.

Reklama

Wyrok w tym jednym z najdłuższych i najkosztowniejszych procesów w historii RFN spodziewany jest na wiosnę 2017 roku.



PAP/EPA / MATTHIAS SCHRADER POOL