- Myślę, że to śmieszne (...). Nie wierzę w to - powiedział Trump, pytany o doniesienia "Washington Post".

- Oni nie wiedzą, czy to Rosja, czy Chiny, czy ktoś inny - dodał, mówiąc o osobach, które miały dostarczyć demaskatorskiemu portalowi WikiLeaks tysiące maili wykradzionych przez hakerów z serwera Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej i innych, łącznie z szefem sztabu Hillary Clinton.

Reklama

W piątek wieczorem dziennik "Washington Post" poinformował o tajnej analizie CIA, według której celem rosyjskiej interwencji było zwycięstwo Trumpa w wyborach 8 listopada, a nie tylko podważenie zaufania do amerykańskiego systemu wyborczego. Mowa jest tam o osobach "dobrze znanych środowisku wywiadowczemu", które brały udział w operacji "zwiększenia szans wyborczych Trumpa i zaszkodzenia Clinton". "W ocenie społeczności wywiadowczej celem Rosji było faworyzowanie jednego kandydata, by pomóc Trumpowi w zwycięstwie" - powiedział cytowany przez "WP" wysoki urzędnik wywiadu podczas briefingu z amerykańskimi senatorami.

Reklama