W wywiadzie udzielonym lokalnej telewizji Hedi Madżdub oznajmił, że władze mają listę 2929 obywateli Tunezji, którzy są podejrzewani o powiązania z organizacjami dżihadystycznymi i którzy wyjechali z kraju. Według ministra 1500 z nich najprawdopodobniej przebywa w Syrii, ok. 500 w Libii, 150 w Iranie, a ok. 400 przedostało się do kilku krajów, głównie europejskich. Wiadomo, że 800 domniemanych dżihadystów wróciło do Tunezji; 300 spośród nich jest uważanych za niebezpiecznych. Większość podejrzanych pochodzi z okolic Tunisu - dodał minister.

Reklama

Tunezja, kolebka arabskiej wiosny, była jednym z niewielu krajów regionu, w których po protestach i rewolucji, jaką wywołały, dokonały się demokratyczne przemiany. Jednak to północnoafrykańskie państwo znajduje się także w czołówce pod względem liczby obywateli, którzy w ostatnich latach wyjechali ze swego kraju, by walczyć w szeregach takich organizacji jak Państwo Islamskie czy Al-Kaida Islamskiego Maghrebu (AQIM).

W piątek tunezyjski premier Jusef Szahid zapowiedział, że wojsko i policja będą zatrzymywać każdego podejrzanego dżihadystę, który będzie próbował wrócić do kraju. Będzie się to działo w ramach przepisów antyterrorystycznych, które zostały znowelizowane w 2015 roku. W 2015 roku w zamachach w Tunezji zginęły 72 osoby, w tym ok. 60 zagranicznych turystów.