McConnell, od 1985 roku senator z ubogiego Kentucky, naraził się prezydentowi wypowiedzią podczas spotkania z wyborcami w swoim stanie, kiedy to zasugerował, że Trump "nie ma cierpliwości", jakiej wymaga proces ustawodawczy.

Reklama

Prezydent, który przed zaprzysiężeniem na prezydenta nie sprawował nigdy wybieralnego urzędu, w rewanżu obwinił senatora za porażkę w Senacie - poszło o próby zniesienia systemu opieki Obamacare i zastąpienia go systemem opracowanym przez Partię Republikańską (GOP). Powodem niepowodzenia siedmioletnich zabiegów Republikanów w sprawie zniesienia Obamacare była decyzja trojga republikańskich senatorów, by 28 lipca głosować razem z Demokratami przeciw takiemu rozwiązaniu.

Zdaniem sojuszników McConnella obarczanie go winą za fiasko ustawy jest bezpodstawne. - Mitch McConnell przekonał 96 proc. Republikanów w Senacie do głosowania za przyjęciem ustawy, która cieszyła się poparciem zaledwie 16 proc. Amerykanów - argumentował w telewizji CNN George Mitchell, przyjaciel McConnella i były senator.

Inni Republikanie wskazują, że Trump za porażkę powinien obwiniać samego siebie, bo nie zrobił praktycznie nic, by pozyskać poparcie Amerykanów dla reformy systemu opieki medycznej, kiedy ważyły się losy ustawy.

Reklama

Sojusznicy McConnella przypominają, że to właśnie jemu Trump zawdzięcza swój największy i jak dotąd jedyny sukces ustawodawczy, jakim było zatwierdzenie Neila Gorsucha na sędziego Sądu Najwyższego.

Zdaniem Josha Dawseya, dziennikarza portalu Politico, powodem ataków Trumpa na McConnella są inne niż fiasko ustawy o zniesieniu Obamacare. Atakując przywódców własnej partii w Kongresie, Trump chce się od nich zdystansować, by w przypadku porażki innych projektów ustawodawczych pokazać się jako "outsider", który poniósł porażkę z winy partyjnej elity GOP - argumentuje dziennikarz Politico.

Zdaniem politologów taka strategia ma pewne szanse na powodzenie - Trump, któremu ostatnie sondaże dają rekordowo niskie poparcie na poziomie zaledwie 38 proc., wie, że poparcie dla Kongresu jest obecnie jeszcze mniejsze i wynosi zaledwie 20 proc.

Reklama