"W następstwie polityki PiS wymiar sprawiedliwości w Polsce będzie wkrótce bliższy komunistycznej przeszłości niż demokratycznemu państwu prawa. Jeżeli prezydent Andrzej Duda podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, które uchwalone zostały w zeszłym tygodniu przez parlament, to rząd uzyska wpływ na wszystkie instytucje sądownictwa" - twierdzi autor komentarza Reinhard Veser.

Reklama

W dzisiejszej Polsce, gdzie "wiele ważnych decyzji zapada de facto nie w instytucjach państwowych, lecz w centrali PiS", oznacza to, iż "wymiar sprawiedliwości stanie się narzędziem w rękach partii rządzącej, która próbuje stać się partią państwową" - czytamy w "FAZ".

Zdaniem Vesera Komisja Europejska "nie ma właściwie innej możliwości, jeśli chce zachować twarz", jak tylko rzeczywiście sięgnąć po art. 7 unijnego traktatu.

"Nie uratuje to polskiego państwa prawa" - uważa autor komentarza. Jego zdaniem nowy polski premier Mateusz Morawiecki sprawia wrażenie jakby "pragnął tej próby ognia", chcąc "przykryć prochem brak oparcia w PiS".

Reklama

Publicysta "FAZ" przypomina w tym kontekście wypowiedź premiera, który powiedział, że nie prosił nikogo, by nie uruchamiać art. 7, ponieważ "nikogo nie prosimy o to, żeby zgodził się na reformowanie przez nas wymiaru sprawiedliwości".

Veser przyznaje, że Morawiecki niewiele ryzykuje, ponieważ "nie musi obawiać się bezpośrednich konsekwencji". Viktor Orban, dopóki rządzi na Węgrzech, nie dopuści do tego, by Polsce zostało odebrane prawo głosu - tłumaczy.

Odnosząc się do rozważanych w Brukseli pomysłów, by uzależnić wypłaty z funduszu spójności od przestrzegania praworządności, Veser uważa, że "byłoby to dla Polski bardzo bolesne". Takie sankcje byłyby jego zdaniem zrozumiałe, gdyż "publiczne pieniądze mogą płynąć tylko tam, gdzie niezależne sądy mogą sprawdzić, czy są właściwie wydawane". Przy okazji byłoby to ostrzeżenie dla Rumunii, gdzie postkomuniści "próbują zdemontować dobrze funkcjonujące sądownictwo" - dodaje Veser.

Zdaniem autora komentarza w "FAZ" wprowadzenie takiej zależności byłoby jednak politycznie tak samo trudne, jak pozbawienie Polski prawa głosu, a w dalszej perspektywie "mogłoby też zaszkodzić samej UE".

"Ze względu na skłonność Polski do samoizolacji istnieje niebezpieczeństwo, że uzasadnione polskie interesy w UE będą pomijane. Jeżeli ta sytuacja ulegnie zaostrzeniu wskutek zabrania pieniędzy, może powstać sytuacja, w której także przyjazny UE nowy polski rząd musiałby prowadzić politykę >>przeciwko Brukseli

Reklama

"Puste gadanie" PiS o dyskryminowaniu Polski mogłoby stać się "samosprawdzającą się przepowiednią" - uważa niemiecki publicysta. Ostrzega, że w tym przypadku wśród Polaków mogłyby zwyciężyć teorie eurosceptyków, a nie przekonanie, że Polska jest sama sobie winna.

"Poparcie dla UE jest w polskim społeczeństwie ciągle jeszcze wysokie. Nie należy lekceważyć faktu, że stanowi ono dla PiS pewne ograniczenie. UE nie powinna przyczyniać się sama do podkopywania jej legitymacji" - konkluduje Veser na łamach "FAZ".