Jak poinformowała Olga Litwinienko, po tym jak jej ojciec w 1994 roku został rektorem, "zorganizował nielegalny biznes, tj. pisanie prac dyplomowych".

Prace naukowe pisała ponoć grupa składająca się z członków kadry profesorskiej uniwersytetu. Osoby kupujące prace miały zapewnioną obronę pracy.

Reklama

Ceny za rozprawę doktorską rozpoczynały się od 30 tys. euro.

Zdaniem Litwinienko z usługi korzystało wiele wysoko postawionych osób, w tym nieżyjący już były szef Gazpromu Rem Wiachiriew i były premier Wiktor Zubkow.

Reklama

- Putinowi (ojciec) pisał pracę osobiście. Latem 1997 roku na naszą daczę przywieziono kserokopiarkę, mój ojciec wziął urlop. Putin nigdy nie pojawił się na naszej daczy, nigdy nie konsultował się z moim ojcem w sprawie dysertacji (...). Całą pracę napisał wyłącznie mój ojciec - powiedziała Litwinienko.

W tym czasie obecny prezydent Rosji był pracownikiem administracji ówczesnego szefa państwa Borysa Jelcyna.

Według Olgi Litwinienko jej ojciec napisał pracę dla Putina bezpłatnie jako wyraz wdzięczności "za pomoc w objęciu stanowiska rektora". Co więcej, prowadzili wspólne interesy.

Reklama

W 2006 roku amerykański think tank Brookings Institution wykrył w rozprawie doktorskiej Putina plagiat. Zdaniem instytutu 16 z 20 stron głównej części pracy prezydenta skopiowano lub przepisano, wnosząc niewielkie zmiany z artykułu "Strategic Planning and Policy" W. Kinga i D. Clelanda z Uniwersytetu Pittsburskiego.

Władimir Litwinienko trzykrotnie stał na czele przedwyborczego sztabu Putina. Podczas trwającej obecnie kampanii został wyznaczony na jednego z czterech współprzewodniczących komitetu. W 2017 roku zajął 122 miejsce w rankingu 200 najbogatszych biznesmenów Rosji według magazynu "Forbes".

Olga Litwinienko również w przeszłości była członkiem sztabu przedwyborczego Putina. Siedem lat temu z uwagi na konflikt z ojcem wyjechała z kraju. Obecnie mieszka w Polsce - podało Radio Swoboda. Kobieta twierdzi, że Władimir Litwinienko porwał jej córkę, którą obecnie przedstawia jako swoje dziecko. Wszelkie próby odzyskania dziecka przez Olgę kończyły się fiaskiem.

24 stycznia Litwinienko wystąpiła przed litewskim Sejmem. Walczy o to, by jej ojca i jego współpracowników objęto tzw. listą Magnitskiego. 7 marca ma przemawiać przed parlamentem Estonii.

- Krajem rządzi bandycka putinowska klika, która przybyła z Petersburga i teraz z przerzutami rozrasta się na całą Rosję, niszcząc ją, prowadząc do gospodarczego krachu. Mój ojciec, który był szefem trzech przedwyborczych sztabów oraz mężem zaufania Putina, jest współsprawcą tego, że w Rosji na wszelkie możliwe sposoby łamane są prawa człowieka - twierdzi Olga Litwinienko. Jej zdaniem Władimir Litwinienko jest "nieformalnym kasjerem" Putina, przechowując jego kapitał.

Putin obronił doktorat z ekonomii w 1997 roku. Praca jest przechowywana pod szczególną kontrolą w Rosyjskiej Bibliotece Państwowej.