Zarzucane przestępstwo Polak miał popełnić, kontaktując się ze zwolennikami niepodległości indonezyjskiej części Nowej Gwinei. Wcześniej informowano, że oskarżono go o udział w spisku będącym zagrożeniem dla państwa. Jakub S. został aresztowany w Wamenie, w prowincji Papua, 26 sierpnia 2018 roku. Kilka dni później zatrzymano tam papuaskiego studenta jako domniemanego współsprawcę aktu zdrady. Prawniczka Polaka Latifah Anum Siregar poinformowała, że student usłyszał z kolei wyrok czterech lat więzienia.

Reklama

S. utrzymuje, że jest niewinny. Znajomi Polaka, który dotychczas przez lata żył w Szwajcarii, mówią, że jest on zapalonym podróżnikiem, który wbrew swej woli został wplątany w indonezyjską politykę. Po zatrzymaniu S. policja poinformowała, że próbował on zorganizować dostawę broni dla papuaskich separatystów. W sądzie nie przedstawiono jednak żadnych dowodów, które by to potwierdzały.

39-letni S. w Szwajcarii przez szereg lat pracował w fabryce w Lozannie. Był aktywny w polityce i brał udział w publicznych debatach. Na swym profilu na Facebooku prezentował się w koszulce z hasłem "Defend Helvetia" (Brońcie Szwajcarii), popularnym wśród szwajcarskich prawicowych ekstremistów. Deklarował tam swe poparcie dla polskich narodowców, ale również dla bojowników kurdyjskich.

Do indonezyjskiego aresztu zdołał przemycić telefon komórkowy, przez który rozmawiał ze szwajcarskimi mediami. Nie zajmuję się handlem bronią ani nie wspieram ugrupowań separatystycznych w Indonezji - deklarował. Podkreślał, że do Papui pojechał, by spotkać się z przyjaciółmi. Zarzucać mi można tylko to, że spotkałem się z ludźmi, którzy później okazali się działaczami ruchu na rzecz niezawisłości - podkreślał S.

Reklama

Władze Indonezji ograniczają zagranicznym dziennikarzom dostęp do dwóch najbardziej wysuniętych na wschód prowincji Papua i Papua Zachodnia, gdzie od dekad rozwijają się tendencje niepodległościowe.

Wcześniej w sierpniu pewnej Australijce, która w czasie podróży po Indonezji planowała wybrać się na festiwal w Papui, po przylocie na Bali zakazano wjazdu do kraju i deportowano ją, ponieważ indonezyjska armia zarejestrowała ją jako "tajną dziennikarkę". Dziesięć lat wcześniej kobieta pracowała dla anglojęzycznych gazet w Dżakarcie i przygotowywała podcasty dla australijskiego nadawcy państwowego.

Według broniącej praw człowieka organizacji Amnesty International indonezyjscy policjanci i żołnierze są odpowiedzialni za co najmniej 95 bezprawnych zabójstw w Papui od 2010 roku.

Reklama