Raab, który był głównym negocjatorem brytyjskiego rządu w sprawie Brexitu od objęcia stanowiska w lipcu br., napisał w liście rezygnacyjnym do premier Theresy May, że "po wczorajszym posiedzeniu rządu musi zrezygnować (ze stanowiska)".

Reklama

Polityk tłumaczył, że na jego decyzję złożyła się ocena proponowanego reżimu regulacyjnego, obejmującego Irlandię Północną, który - jego zdaniem - "stanowi bardzo realne zagrożenie dla integralności Zjednoczonego Królestwa", a także zapisanie "bezterminowego mechanizmu awaryjnego, w którym Unia Europejska ma prawo weta".

Ten bezpiecznik (ang. backstop) jest hipotetycznym rozwiązaniem, które miałoby być użyte na koniec okresu przejściowego po Brexicie, tj. od stycznia 2021 roku, aby uniknąć powrotu twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią w razie braku wypracowania kompleksowego porozumienia handlowego, które osiągnęłoby ten sam cel.

Ustępujący minister ds. Brexitu ocenił jednak, że "warunki mechanizmu awaryjnego sprowadzają się do hybrydy pomiędzy obowiązkami unii celnej UE i wspólnego rynku". Według niego "żaden demokratyczny kraj nigdy nie zgodził się na tak rozbudowany reżim prawny, który byłby narzucony zewnętrznie bez żadnej kontroli demokratycznej nad stosowanymi przepisami, ani bez prawa do decydowania o jego opuszczeniu".

Reklama

"To rozwiązanie jest teraz traktowane jako punkt wyjścia w negocjacjach dotyczących przyszłego partnerstwa gospodarczego. Jeśli to zaakceptujemy, to stanowczo zaszkodzi to pozycji Wielkiej Brytanii w drugiej fazie negocjacji" - stwierdził.

Jednocześnie Raab zaznaczył, że "ponad wszystko nie jest w stanie pogodzić warunków proponowanej umowy z obietnicą, którą złożyliśmy w programie wyborczym w trakcie ostatnich wyborów parlamentarnych". "To jest w gruncie rzeczy kwestia zaufania opinii publicznej" - podkreślił.

Pomimo krytyki przedstawionego w środę porozumienia, polityk podkreślił w liście do May, że "rozumie, dlaczego zdecydowała się na realizację tego porozumienia z Unią Europejską na proponowanych warunkach i szanuje różne poglądy utrzymywane w dobrej wierze przez wszystkich kolegów i koleżanki".

Reklama

"Rozważyłem bardzo ostrożnie alternatywne decyzje, które rząd mógł podjąć i w sprawie których uprzednio doradzałem. Koniec końców, zasługuje Pani na ministra ds. Brexitu, który może nakłaniać do porozumienia, które chce Pani osiągnąć z przekonaniem. Jest mi tylko przykro, że ja w zgodzie ze sobą nie mogę" - napisał Raab. Podkreślił "swój nieustający szacunek" dla May i "hartu ducha, który okazała w trudnych czasach".

Raab jest drugim ministrem ds. wyjścia z UE, który zrezygnował. Wcześniej w lipcu br. swoją rezygnację złożył David Davis, który był brytyjskim negocjatorem od momentu powstania ministerstwa ds. Brexitu w lipcu 2016 roku.

A to nie koniec dymisji w rządzie. Także minister pracy i emerytur Esther McVey zrezygnowała w czwartek ze stanowiska w geście sprzeciwu wobec proponowanego porozumienia dotyczącego Brexitu, oceniając, że treść tego dokumentu "nie szanuje wyniku referendum" z 2016 roku.

Czwartkowa decyzje przysparzają tylko kłopotów politycznych premier May, której rząd nie dysponuje większością głosów w Izbie Gmin. Wspierająca ją dotychczas w kluczowych głosowaniach Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) zapowiedziała głosowanie przeciwko proponowanemu porozumieniu w sprawie Brexitu. Swój sprzeciw zasygnalizowała także grupa nawet 60 eurosceptyków w Partii Konserwatywnej, co sprawiłoby, że szefowa rządu musiałaby liczyć na głosy opozycji.

W razie nieuzyskania większości w parlamencie Wielka Brytania mogłaby opuścić Unię Europejską bez żadnego porozumienia oraz dalszych relacji handlowych. Eksperci ostrzegali od miesięcy, że taki scenariusz miałby bardzo poważne, negatywne konsekwencje dla gospodarki całej Europy.

Wielka Brytania powinna opuścić UE 29 marca 2019 roku.